Mój pierwszy maraton… relacja Agnieszki KRAWCZYK

Po debiutach maratońskich moich klubowych kolegów przyszedł czas i na mnie…Jako miejsce pierwszego biegu na „królewskim dystansie” wybrałam Radom. Do końca nie wiadomo było czy wystartuję, a wszystko przez problemy zdrowotne, które towarzyszyły mi przez cały ten rok. Jednak ostatnie starty w Uniejowie i Brzesku przekonały mnie, że jest zdecydowanie lepiej i może warto spróbować. We wtorek, tuż po wizycie u lekarza, na 5 dni przed biegiem postanowione–jadę. Dokonałam opłaty startowej i z niecierpliwością wyczekiwałam niedzieli.

Trasa maratonu składała się z 10-ciu ponad 4 kilometrowych pętli wokół zbiornika wodnego w samym centrum miasta, które w sumie dawały równe 42,195 km. Mimo że nie przepadam za bieganiem w kółko, to stwierdziłam , że przy pierwszym maratonie może właśnie warto wybrać tego rodzaju trasę. Pod koniec okrążenia na około 4 km były rozstawione stoły z bananami, czekoladą, cukrem, pomarańczami, wodą, izotonikami i herbatą. Wszystkiego było pod dostatkiem, nikomu niczego nie brakowało. Przed startem dokładnie sobie zaplanowałam, po którym okrążeniu zjeść żel, kiedy magnez itd. Nie planowałam tylko, w jakim czasie chcę przebiec maraton. Moim celem było jedynie go ukończyć.

Punktualnie o 10.00 wyruszyliśmy na trasę. 188 maratończyków i kilkadziesiąt osób startujących w mini maratonie-biegu towarzyszącym, w którym do pokonania była jedna pętla. 

Pogoda dopisywała, było 10 stopni, bez opadów i bez wiatru – idealna na maraton. 

Od początku biegło mi się bardzo dobrze. Pierwsze okrążenia pokonywałam w szybszym tempie niż sobie założyłam, dlatego starałam się kontrolować i nieco zwolnić tak, aby starczyło sił na cały dystans – 42,195 km. Po „połówce” sprawdziłam czas 1:47:11 – dawało mi to nową „życiówkę” w półmaratonie. Wtedy z nadzieją pomyślałam, że może uda się przebiec maraton w okolicach 4 godzin. Jednak wiedziałam, że do końca drugie tyle, więc wszystko się może zdarzyć, tym bardziej, że doświadczeni biegacze ostrzegali, że maraton zaczyna się tak naprawdę po 30km.

Następne kilometry biegło mi się tak samo dobrze jak wcześniejsze. Zaczęłam wyprzedzać sporo osób, które powoli opadały z sił i zaczynały iść. Obawiałam się, że i mnie może się to zaraz przytrafić, jednak wspaniali kibice na całej trasie oraz półmaratończycy, rozgrzewający się do swojego startu (zaczynającego się o godzinie 13), którzy dodawali nam otuchy okrzykami „świetne tempo! ”, „dawaj ! ”.

Bieg mijał bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, minął 34 kilometr. Wszystko było ok, żaden kryzys mnie nie dopadał, nawet na chwilę nie musiałam się zatrzymywać – cały czas biegłam. 

Podczas biegu, miała dużo czasu na rozmyślanie, więc zaczęłam planować kolejny start . Ani razu nie przeszło mi przez myśl, że wystarczy mi ten jeden maraton i na tym koniec. Już nie mogę się doczekać następnego, podczas biegu miałam dokładnie takie samo odczucie, pomimo 35 km w nogach. 

Na 39 kilometrze złapał mnie okropny skurcz. Jednak zniknął tak szybko , jak przyszedł, a ja spokojnie zmierzałam w stronę mety. Czas jaki osiągnęłam to 3:46:32. Widząc wynik, jaki uzyskałam pomyślałam, że pomyliłam się w liczeniu okrążeń. Zapytałam moich rodziców, czy się zgadza, powiedzieli, że tak – skończyłaś ! Jednak ciężko było mi uwierzyć, że to już. Podbiegłam szybko do organizatora i zapytałam czy numer 79 na pewno zrobił 10 okrążeń. Organizator tylko potwierdził, że to już koniec.

Czas jaki osiągnęłam pozwolił mi zająć 3 miejsce w klasyfikacji generalnej kobiet. Pomyślałam sobie, że fajny prezent na 19 urodziny, które mam za 4 tygodnie i bardzo miła niespodzianka jak na debiut.

Podsumowując mój pierwszy maraton: było super. Całą trasę przebiegłam, nie zatrzymując się. Nie miałam żadnego kryzysu, ściany itd. Po przybiegnięciu czułam się świetnie. Wynik cieszy tym bardziej, że nie miałam typowego przygotowania maratońskiego, żadnego konkretnego planu treningowego itd. Wychodziłam po prostu sobie pobiegać, tak jak robię to zawsze. Bez żadnych przyspieszeń , urozmaiceń treningowych.

Impreza w Radomiu była zorganizowana perfekcyjnie. Do niczego nie można się przyczepić. Przy tak niskim wpisowym, dopracowane wszelkie szczegóły to rzadkość. Zachęcam wszystkich do udziału w tej imprezie, szczególnie tych, którzy maraton mają przed sobą. Naprawdę warto odwiedzić Radomski Maraton Trzeźwości chociaż raz !

Agnieszka Krawczyk

ŁÓDŹ RUNNING TEAM

Powiązane Posty