Triathlon w krainie wiatraków. Chodzież 2013.

Do ostatniej chwili nie było wiadomo czy wyjazd do Chodzieży dojdzie do skutku. Jednak tydzień przed startem  jest decyzja i w mocnej pięcioosobowej ekipie wyruszyliśmy na podbój pojezierza. Trzeba dodać, że startujących było z tego tylko dwie osoby czyli Patryk i Weronika. Dla obojga będzie to debiut na dystansach odpowiednio 1/4 i 1/8 IM, przy czym Weronika zaliczy absolutny debiut w triathlonie. Trzech dodatkowych kibiców dotarło już bezpośrednio na start w niedzielę. Tuż przed Chodzieżą na okolicznych polach naszym oczom ukazał się las wiatraków. Przyznam, że byliśmy tym nieco zaskoczeni.  

Wjeżdżając do miasta bez problemu trafiamy do biura zawodów. Organizatorzy na każdym newralgicznym rozjeździe umieścili tablice kierunkowe. Nasze  wprawne oko nie mogło ich nie zauważyć. Potem jeszcze pozostało złożenie rowerów w jedną całość. W bagażniku zmieściły się tylko w pozycji bez kół. Krótka jazda testowa, dopompowanie kół  i wstawiamy rowery do strefy zmian. Ta podzielona została na trzy części z racji rozgrywania zawodów na trzech dystansach. Od najdłuższego licząc 1/2 czyli połówka, 1/4 – coraz bardziej popularny na naszym podwórku dystans i 1/8 IM jako nowość dla tych co chcą spróbować czym się je tą dyscyplinę sportu. Impreza w Chodzieży była trzecią z serii rozgrywanych na tych samych dystansach, pod szyldem jednego organizatora. Wcześniej zawody odbywały się w  czerwcu Mrągowie i w lipcu Mikołajkach. Zawody ukończyło w kolejności jak wcześniej 65 – 235 – 76 osób. Razem niecałe 400 osób.  Zapanowanie nad takim układem startowym to spore utrudnienie, jednak organizatorzy poradzili sobie w ten sposób, że zawodnicy na 1/2 startowali o 9.00 następnie o 10.45 dystans 1/4 i godzinę później czyli 11.45 dystans 1/8. W pewnym momencie na trasie rowerowej i potem biegowej byli wszyscy zawodnicy. Jednak na mecie zawodnicy z różnych dystansów wbiegali w zasadzie w tym samym czasie. Na pewno jest to spore utrudnienie dla kibiców gdyż praktycznie nie wiadomo kto jest pierwszy, nie mówiąc o kategoriach i dystansach pomimo pasków w różnych kolorach na dole numerów startowych. 

Samo pływanie – start z wody w trudnych warunkach pogodowych ze względu na porywisty wiatr wywołujący całkiem sporą falę. Na pewno jedna osoba nie poradziła sobie z tym etapem triathlonu i została dowieziona przez ratowników do brzegu. Rower to pętle po 22.5 km w zależności od długości trasy rowerowej. Bieganie bardzo urokliwe wokół jeziora. Tutaj pętla miała 5km.  

Organizacyjnie zawody na bardzo dobrym poziomie. Drobne wpadki nie miały znaczenia dla całości. Miałbym zastrzeżenia do zbyt  szybkiej godziny dekoracji. O 15.00 dosłownie wszyscy poszli kilkadziesiąt metrów dalej na oklaskiwanie zwycięzców, a na mecie pozostało chyba dwóch sędziów i samotnie wbiegający zawodnicy nieco zdziwieni, że już jest tak pusto. Może to decyzja związana z małą ilością zawodników na dystansie 1/2, a to w zasadzie część z nich  kończyła w tym czasie. Wcześniej na mecie był tłum ludzi.   Impreza na pewno godna polecenia. 

A co z naszymi zawodnikami?

Weronika połknęła bakcyla triathlonu i chyba już planuje następne starty. Miejsce 7 w open kobiet i 4 w K1 nieźle rokuje na przyszłość. Przez chwilę była na tablicy wyników nawet 3 w K1 jednak podczas dekoracji z nieznanych bliżej przyczyn spadła na 4 miejsce – prawdopodobnie jakiś błąd w programie zliczającym czasy.

Patryk dał z siebie wszystko (dosłownie co było widać na mecie jak przez chwilę miał problemy z utrzymywaniem równowagi) i pomimo zmagań z kontuzją przed startem ukończył zgodnie ze swoim planem. 

Gratulacje

Krzysztof Józefowicz

Powiązane Posty