Raz, dwa syn i ja czyli traithlon w Malborku i Suszu

Raz – ojciec 46 lat z klasycznymi objawami choroby „faceta w wieku po czterdziestce” czyli chęciami udowodnienia sobie, że jeszcze coś potrafi. Po ukończeniu 10 maratonów postanowił zadebiutować w triathlonie w ubiegłym roku na połówce  w Suszu.Dwa – syn lat 23 student, ma świra na punkcie siatkówki głównie plażowej. Debiut w sprincie w Suszu w tym roku. Poza zawodowo obaj od 4 lat zaangażowani w organizację biegu Dycha Justynów-Janówka i turnieju plażówki w Janówce. Tyle tytułem wstępu. Ale po kolei.
Nie będę zanudzał szczegółami związanymi z przygotowaniami do sezonu, bo pewnie większość robi to w identyczny sposób czyli systematycznie. Ubiegły rok pamiętam przez pryzmat przygotowań z Akademią Triathlonu pod okiem Dzielnego Trenera Radka. Tegoroczna edycja już całkowicie według mojego doświadczenia i rewelacyjnego planu z akademii triathlonu dotyczącego pływania. Zrealizowałem ten plan pewnie w 80-90 %.  Po drodze stres związany z zapisami na zawody, ponieważ w praktyce na zapisy do Malborka i do Susza było chyba razem ze dwa tygodnie. Pewnie sporo osób nie zdążyło się zapisać. Na tym etapie jeszcze o starcie w triathlonie myśli tylko ojciec. Na treningi pływackie powolutku zaczyna się jednak podpinać i syn. Ten starszy generalnie nie ma szans z młodszym już po miesiącu pływania. Testy na 1000m dobitnie pokazują kto w tej rodzinie rządzi na basenie.  Treningi upływają już teraz znacznie szybciej i jest po prostu ciekawiej. Treningi rowerowe tylko częściowo razem ze względu na różnice w dystansach. W końcu jest decyzja, że syn chciałby spróbować na jakimś krótszym dystansie na zasadzie czy w ogóle „załapie temat”. No i tutaj jest już problem o którym było wcześniej. Nie ma już nigdzie miejsc. Idą maile do organizatorów. Po 3 tygodniach z Susza jest odpowiedź „proszę spróbować na forum, może ktoś odsprzeda pakiet”. System zadziałał ponieważ chyba po 3 dniach mamy już załatwioną sprawę z synem.
Jest w końcu pierwszy start. Malbork. Piękne miasto. Zamek zwiedzamy tym razem z przewodnikiem. Nigdy nie było na to czasu wcześniej. Jedyne 3,5 godziny zleciało na ciekawych opowieściach przewodnika jak biczem strzelił. Potem objazd trasy. Śpimy w pokojach gościnnych u przesympatycznej gospodyni jakieś kilkaset metrów od startu rewelacja. Okazuje się że, dach nad głową znalazło tam w sumie pięciu triathlonistów z rodzinami. Uwagę zwraca przemiła uśmiechnięta  dziewczyna z Rodzicami. Przed piątkowym objazdem trasy myślę sobie, że na amatorkę to raczej nie wygląda. Ruszamy razem spod domu, tyle, że dziewczyna zapięła na trasie „maxa” i zostawiła całą grupę. Wyjaśnia się wszystko na mecie w Malborku a potem w Suszu – to Ewa Bugdoł. Ciekawostką w Malborku było na pewno pływanie w rzece „pod prąd” i  „z prądem” i te setki pływaków przyczepione do podpór mostu, żeby ten właśnie prąd ich nie znosił bezpośrednio przed startem. Widok bezcenny. Wszystko od strony organizacyjnej dopięte na ostatni guzik.
Dwa tygodnie potem już tak wyczekiwany kultowy Susz. Tym razem w komplecie ojciec i syn.  Zakwaterowanie w Jaromierzu, jakieś 25 km od Susza. Zaraz po przyjeździe pierwsze spięcie z właścicielem ośrodka; źle ustawiliśmy samochód. Będą i następne jak na przykład dwie minuty spóźnienia na śniadanie ale to staram się usunąć z pamięci. Omijajcie pewien pensjonat nad jeziorem w tej miejscowości. W końcu start. Ja gotowy. Kończy się mój tydzień z utrudnionym kontaktem z otoczeniem. Żona powinna odetchnąć.  Ośmiu kibiców, którzy przyjechali z nami chyba też gotowych na kilka godzin dopingu. Mają na pewno gotowy  plan gdzie się rozstawić żeby było ich pełno na trasie. No i dwa psy też kibice: Franek – czarno-biały kundelek uratowany z łańcucha od śmierci głodowej rok temu i młody Leon – biały west zaczepiający wszystkie psy w okolicy. Oba w kibicowskich chustkach. Pływanie tradycyjnie. Po prostu walka. Nieco łatwiej niż w Malborku ale kilka razy czuję się jak molo w Sopocie. Po prostu inni wpływają na moje plecy dosłownie. Tylko czemu oni wszyscy płyną w poprzek – myślę sobie?.Przecież boję widać, że hej.   Drobnych szturchnięć i podcięć nóg nie liczę. Parę razy odpuszczam zawodników pływających zygzakiem i płynę dalej. Pewnie tracę na tym kilkadziesiąt sekund ale nie ma to żadnego znaczenia wobec moich 42.45 pływaniu.  Zwężka na chyba pięciuset metrach to był  szczyt dosłownej walki wręcz. Znałem już to uczucie wcześniej i jakoś poszło. Rower raczej bez emocji. Na pierwszym kółku dzielnie walczyłem z Piotrem Adamczykiem. Ja jego pod górkę – On mnie z górki. I tak  co najmniej z pięć razy. Chyba miał nowy rower bo miałem wrażenie , ze kompletnie go nie ogarniał. W końcu rzucam mu, że już tak pewnie będziemy walczyć do mety. W odpowiedzi uśmiech i przyśpieszenie z Jego strony.  Na drugim kółku już traciłem do niego  ok. 800m … Na koniec  3.05; bez szału. Koniecznie muszę zainwestować w lemondki. Bez nich na takim dystansie tracę chyba z kilka minut; tracę na pewno. W końcu bieg. Myślę sobie że na rowerze odpuściłem ze względu na pogodę to musi być dobrze w biegu. No i było. Takiej adrenaliny nie przeżyłem nigdy wcześniej. Wyprzedziłem chyba ze sto osób. Pierwszy raz dzięki moim kibicom a szczególnie Miłkowi, który jest w trakcie przygotowań do 66km w górach idealnie trafiłem z nawadnianiem i odżywianiem. To nawadnianie i schładzanie się na wszystkich możliwych punktach z wodą zaprocentowało. Pomimo straty na te czynności lekko licząc kilku minut. Bieg 1.59. Na mecie 5.52 i pełnia szczęścia.
No i teraz część triathlonu widziana jako kibic. Niedziela czyli dzień sprintów. Pierwsza grupa a tam syn. Jest stres chyba większy niż sam mam przed startem. Chłopak w zasadzie tak spięty, że niewiele do niego dociera. Ale to dobry objaw -myślę sobie: jest skoncentrowany. Tylko czemu spiker cały czas podkreśla, że taki dystans to nic. Prawdziwy wysiłek to był wczoraj. Przecież widać masę debiutantów i chyba nie podnosi to im morale, czy oni są gorsi od zawodników z soboty?. Pływanie i pierwszy start w otwartym akwenie i to bez pianki. Dziewięćdziesiąt procent zawodników ma pianki. Wyniki z basenu dają nadzieję na 14-15 minut ; może szybciej. Start. Widać problemy zawodników z nawigacją. Kilku płynie pod kątem 45 stopni do całej reszty. Myślę sobie ’to ci co wpływają na molo’. Mijają minuty 14,15 …19 w końcu  jest. Mina mówi sama za siebie, że coś nie poszło. Ale tego pewnie dowiem się na mecie. Rower i szalony pościg. Ugrywa ok. 70 miejsc na 20 kilometrach. To prawie jak jazda w slalomie. Widać sportową złość. Bieg to już formalność. Na mecie nie widać zadowolenia. Wiem, ze to przez pływanie. Po kilku minutach dopiero wydaje się, że otwarty akwen, a szczególnie brak opływania w grupie spowodował w pewnym momencie panikę na granicy wycofania się z zawodów.  Każdy musi to przejść. Super, że poradził sobie ze stresem.  To trochę tak  jak trzeba poczuć na własnej skórze „ścianę” w maratonie. Trudno o tym opowiadać, trzeba przeżyć samemu. Jest doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Wynik 1.27 bez pianki.  Będzie co poprawiać.
Inne spostrzeżenia. Pierwszy bieg sprinterski to również niesamowita Agnieszka Jeżyk, która rywalizowała bezpośrednio z czołówką mężczyzn. Ale ma siłę; szok. Na olimpiadzie mamy szansę na medal. I incydent z drugiego biegu gdzie chyba czwarty zawodnik po pływaniu nie mógł zdjąć w boksie pianki. Po prostu zaciął mu się ekspres. Nauczka na przyszłość żeby sprawdzać przed pływaniem czy sznurek od expresu jest na swoim miejscu i czy zamek  najnormalniej się odpina. Szkoda, że awaria sprzętu zakłóciła rywalizację w czołówce a regulamin nie pozwala na pomoc z zewnątrz. Kibice na długo wstrzymali oddech obserwując całą sytuację. Nic nie piszę o organizacji bo była perfekcyjna.

Teraz zbieranie funduszy na następne starty. Pewnie na jesieni.  Triathlon nie jest tani. Ale warto.
Czemu Raz, dwa ….
Raz ojciec, dwa syn
Raz Malbork dwa Susz
Raz Franek dwa Leon   

Malbork pod mostem

Malbork – ratownik w opałach

Malbork – walka z nurtem

Susz – kibice z Leonem i Frankiem

Susz – meta długiego dystansu

Susz – trasa rowerowa

Susz – meta sprint                        

Pozdrawiam

Krzysztof Józefowicz

zdjęcia: Iza Górska

Powiązane Posty