Rachu ciachu i po strachu.

Jakoś poszło, jakoś poszło…

We wtorek udało się przełamać strach i po 32 latach znów znalazłem się w szpitalu.

Zabieg rekonstrukcji zerwanego wiązadła krzyżowego przebiegł nadspodziewanie dobrze.

Nie ma lipy, czas na rehabilitację, zwłaszcza, że jakby wiosna…

 

Czas, aby niebawem, zdjąć buty z kołka 🙂

 

Powiązane Posty