2x ultra i powrót do szybkości

Po szybkim maju z życiówkami na piątkę i dychę, koniec maja i czerwiec to dwa ultrabiegi w tym jeden w górach i na koniec powrót do szybkości. 30/31.05 – Rzeźnik Ultra, 13.06 – Supermaraton Ozorkowski, 21.06 – Zduńskowolska Dycha.

Na Ultra Rzeźni miało być 140 km po Bieszczadach w 24 godziny. Starzy górale mówili że mało kto zrobi całość w takim limicie. I się nie pomylili, na 248 startujących zmieściło się 16, w tym jedna dziewczyna. Dobiegłem na „małą metę” na 104 km w 20h44. Czułem się dobrze – gdyby nie limit, mógłbym spokojnie dalej napierać. Przy ograniczeniu powiedzmy do 30 godzin na pewno bym skończył pełny dystans. Odcinki płaskie i lekko pod górę do końca byłem w stanie biec, a zbiegi pokonywałem jak młoda kozica. Limity były ustawione pod elitę, ale warunki dla wszystkich takie same – wiedziałem w co wchodzę.

Nasuwają się porównania z pamiętnym październikowym ŁUT150 (wg nowszych pomiarów 150 km i 5900 m podejść). Na Rzeźniku Ultra 141 km / ok. 6600 m. Tutaj trudniejszy profil, na Łemkowynie zdecydowanie gorsze warunki błotne. Jakimś porównaniem trudności tras mogą być czasy zwycięzców: na ŁUT-cie Oskar Zimny 20h02, na RzU Grzegorz Uramek 20h01, a więc idealny remis. Łemkowynę ukończyło 78 zawodników na 150, pełny dystans Rzeźnika Ultra zaledwie 16 na 248, plus jeden po upływie regulaminowego czasu – ale o takiej różnicy zdecydowało ustawienie limitów: ŁUT150 – 35 h, RzU – 24 h.

Łemkowynę skończyłem skrajnie wyczerpany po 34.5 godzinach, nie wiedząc jak się nazywam. Na metę w Cisnej dotarłbym pewnie poniżej 30 godzin w znacznie lepszym stanie. Tam na punkcie 102 km zameldowałem się z tego co pamiętam po około 22 godzinach dużo bardziej wykończony, niż teraz na mecie 104 km. Tak więc jako najtrudniejszy bieg w życiu zdecydowanie wskazałbym ŁUT150 z jego wysysającym wszystkie siły błotem. Rzeźnik Ultra na pewno jednak, zgodnie z zamierzeniem organizatorów, został „najtrudniejszym 24-godzinnym biegiem w Polsce”.

Pełna relacja tu:

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/szklanka-do-polowy-pelna-rzeznik-ultra-do-104-kilometra

W międzyczasie bawiliśmy się z Szymonem w reporterów wojennych na Bitwie o Łódź. Szymon wystartował z kamerą, ja jeszcze zajechany po Rzeźni więc tylko cykałem foty. Sporo fajnych zdjęć z akcji i film do obejrzenia tu:

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/blotna-biegowa-bitwa-o-lodz-zdjecia-wideo

Dwa tygodnie po Rzeźni dorżnąłem się na 48 km w Ozorkowie. W 30-stopniowym upale wyszło wolniej niż 2 lata temu i tym razem nawet nie złamałem 5 godzin. Asia za to znowu rozwaliła system:

http://www.festiwalbiegow.pl/festiwal-biegowy/totalny-umecz-ultrapieklo-w-ozorkowie#.VX3ablLorCY

W ostatnią niedzelę Zduńskowolska Dycha. Badyl i spółka zamieszali na pudle, my z Krzyśkiem po Rzeźni nawet nie straciliśmy za bardzo szybkości, obaj złamaliśmy 45 minut. Dla mnie 44:38 netto to drugi wynik w życiu, a najszybszy na atestowanej trasie.

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/its-raining-men-debiut-dychy-zdunskowolskiej-zdjecia

Teraz z piątku na sobotę Od Zmierzchu Do świtu w Kaliszu, ale raczej treningowo i reportersko. Na lato w planach przede wszystkim góry, ale o tym w następnych odcinkach.

Pozdro,

Kamil

Powiązane Posty