Życiówka na 300 metrów na Biegu Sylwestrowym

Ruszyłem co koń wyskoczy. Wyrwać przed czołówkę! Prosty plan… teoretycznie. Pod cienką warstwą śniegu goły lód, nogi zaczęły spode mnie wyjeżdżać. Dopiero po kilkudziesięciu metrach wysforowałem się naprzód. Uwaga, ślisko! – ktoś krzyknął na zakręcie w lewo. Jakbym nie wiedział. Byłem już kilka metrów przed wszystkimi i dalej zwiększałem przewagę. Dobra, plan chyba wykonany. Pobiłem życiówkę na 300 metrów, zatrzymałem się na poboczu, wycelowałem włączony już przed startem aparat i zacząłem pstrykać zdjęcia czołówce. Zdążyłem…

 


Tak zaczął się dla mnie mój piąty start w Biegu Sylwestrowym. Pierwszy raz w życiu ustawiłem się na starcie w pierwszej linii i pierwszy raz przez kilkadziesiąt sekund prowadziłem stawkę zawodników. Motyla noga, jak oni szybko ruszają!

 

Później wynalazłem nową jednostkę treningową – reporterski fartlek. Więcej o nim w pełnej relacji, są tam też foty z trasy i bardzo fajny filmik Szakala Szymona.

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/reporterski-fartlek-w-lodzi-na-30-biegu-sylwestrowym#.VKh2JHuWeDp

Wróciła cała masa wspomnień. W 2010 to były moje pierwsze zawody, przez zmrożony śnieg trasę skrócili do 7.5 km. W 2011 staliśmy w kolejce do mety, kto był to pamięta, kto nie był to na pewno słyszał albo może łatwo wyguglać, wspomnienia krążą do tej pory 🙂 W 2012 wygrałem konkurs przebierańców a rok temu ścigałem się już normalnie. Teraz też się ścigałem… przynajmniej na początku.

Pozdro!

Kamil

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Powiązane Posty