Julka

Rano radosne odpalenie kompa i szybciutko na fejsa – podsumowania jeszcze tegorocznego roku są naprawdę zmyślne. Z jednej strony, może to świadczyć o talencie programisty, który napisał ten programik, z drugiej już mniej optymistycznie, że wielki brat wie o nas wszystko.
Niestety dziś na szczycie nie pojawiło się kółeczko z napisem – dzięki Tobie to był wspaniały rok.

Pojawiła się informacja o Julce i zapisy z endo z Lasu Łagiewnickiego. Czy da się uczucie smutku po odejściu dziecka zamknąć w dwóch nawiasach lub w śladzie biegu z endo – pewnie nie da się. W tym roku my biegacze, pożegnaliśmy już Laurę, teraz Julkę – dziewczynki, którym nasz zapał, wytrwałość i nasza biegowa radość z życia miały pomóc w zwalczeniu choroby. Nie pomogło. Jakie jest najłatwiejsze wyjście by ukoić w sobie uczucie żalu, niesprawiedliwości, smutku i nadmiaru emocji – założyć buty do biegania i ciągu dwóch kwadransów dobiec do pomnika na Zdrowiu. Pewnie zaraz to zrobię, bez żadnego zegarka na ręce, czy telefonu. W samotności. Przykro mi, że świat bywa tak okrutny, że czasami nic nie da się zrobić, że motywatory – wszystko w twoich rękach, marzenia się spełniają – są bezwartościową pisaniną. Mam prawo do takiego żalu, bo to jest mój żal, właściwie do samej siebie. Czy nasza pomoc nie jest czasami powierzchowna, czy zapatrzeni w siebie potrafimy zauważyć początki, gdy ktoś pomocy potrzebuje. Czy potrafimy pomagać, czy tylko wyglądać na pomagających lub współczujących?
Przepraszam, Julka była biegaczką, na 100% walczyła do końca. Należy się jej szacunek i pamieć.

Powiązane Posty