ReporterMagazine – To co będziemy dzisiaj wspominać?
Piotr Warych – Powspominamy wrześniowy II Bieg Fabrykanta. Z ubiegłego roku.
RM – A czemu ten bieg zasłużył na miano tak wyjątkowego? Nawet w nim nie biegłeś.
PW – Był to jeden z najbardziej kontrowersyjnych biegów. Za sprawą jednej osoby ten 10 km bieg rozgrzał do czerwoności wielu biegaczy. Przede wszystkim tych umierających na trasie i zamykających pochód czołgających się do mety.
RW – Czyżby to osoba zamykająca bieg i pilnująca, by nikomu nic się nie stało była tym czarnym charakterem, dzięki któremu wielu uczestników przeżyło dodatkowe atrakcje?
PW – Dokładnie. Pan na Rowerze bawił się przednie rozjeżdżając psychicznie biegowych maruderów. Był motywatorem, którego niektórzy nigdy nie zapomną.
RW – Biegacz powinien mieć silną psychikę, bo 10km to dystans, który początkująca osoba biegnie głową.
PW – Dlatego trasa usiana była głowami początkujących biegaczy, którzy nie wytrzymali ciśnienia komentarzy.
RW – A w jaki to sposób na przykład Pan na Rowerze pokrzepiał najwolniejszych?
PW – Na przykład musztrował konających słowami – „nie rozmawiać, wyprostować się, oddychać, pracować rękoma, biec swoim tempem”. Albo „zejdź już z trasy” i moje ulubione „biegnij szybciej bo jest duża strata”.
RW – Część uczestników nie przytoczyła w komentarzach cytatów dopingowych?
PW – Niestety nie. Dlatego prośba do tych, którzy nabrali już dystansu do biegu, Pana na Rowerze i do siebie. Jeśli pamiętacie specyficzny doping – piszcie w komentarzach pod tekstem.
RM – Komentarze zaraz po biegu były pewnie dość emocjonalne?
PW – O tak.
RM – Mocne. Masz coś jeszcze?
PW – Całą kolekcję. Mocno go pocisnęli.
RM – I to był właśnie słynny Pan na Rowerze?
Piotrek Warych (pwarych@poczta.onet.pl)
Zapraszam na http://www.facebook.com/pwarych