Pierwszy Łódzki Noworoczny Bieg pod Lampkami

     Czy Pierwszy Łódzki Bieg pod Lampkami pozostanie wydarzeniem zaistniałym tylko w „chmurze”, czy uda się go zrealizować w Realu, to się właśnie rozstrzyga. Trochę bardzo krótkiej historii. W środę wieczorem (tą środę) wracając z pracy, oczywiście ul. Piotrkowską, byłam świadkiem wieszania iluminacji na rzeczonej ulicy i było tak pięknie, że aż się chciało biec. 

Może dałoby radę, w końcu żyjemy w wolnym kraju i biegać możemy tam gdzie chcemy zorganizować noworoczne spotkanie biegowe pod tą piękną iluminacją. Serdecznie zapraszam wszystkich, po zmroku, na Piotrkowską. Na wlocie ulicy od strony Placu Wolności postawiona jest Choinka Miejska, a dalej marzenie 2000m – mega oświetlonej, mega równej, mega bajecznie oznakowanej trasy biegowej. Dziwi mnie trochę, jak słabo reklamowana jest ta atrakcja, że wcześniej nie było pisane, że świąteczne iluminacje Piotrkowskiej będą na poziomie światowym. Jest pięknie i magicznie. Na całej długości ulicy między latarniami rozpościera się migający baldachim światełek ze spadającymi sopelkami. Bez marketingowego zadęcia, bez reklam. Jeżeli chcesz zrozumieć wyjątkowość tej dziwacznej w sumie ulicy, może nie warto skupiać się na poszczególnych zabytkach, tylko poczuć jej niepowtarzalną liniowość, która teraz strumieniem światła podkreślona została, aż do bólu.
Z autopsji wiem, i pewnie czytelnicy mojego bloga też wiedzą, że pisać można o wszystkim i w różnym aspekcie, bowiem papier przyjmie wszystko. A mnie biega o to by bieg ten odbył się nie tylko w mojej wyobraźni.

Krótko, co jest już zrobione;
1.    Ustalona jest wstępnie data na 3.01.2015 godzina 18.00. Jest nazwa Pierwszy Noworoczny Bieg pod Lampkami
2.    Jest „wymyślona” trasa – z pod choinki na Placu Wolności, dalej Piotrkowską do końca iluminacji i z powrotem pod choinkę, życzenia noworoczne, fotka na specjalnej platformie i oficjalnie było by na tyle.
3.    Są wstępne uzgodnienia z wydziałem Promocji Miasta, policją, drogami, jakimś zarządzaniem kryzysowym, co do możliwości przeprowadzenia Imprezy w wyżej podanym terminie
4.    Jest pierwszy problem, że chyba nie uda mi się jako osobie prywatnej wziąć tego wszystkiego na własne barki.
5.    Ad pkt 4 – poczynione zostały prośby o pomoc, oczywiście do niezawodnego wszystkim znanego „kierownika trasy”
6.    Formuła biegu była by towarzyska, z doświadczenia takich imprez obliczona na ok. 230-300 osób. Bieg długość by miał około 3800m, bez pomiaru czasu. Każdy  miałby przypięty na piersi, własnoręcznie wydrukowany numer startowy, o stałej kombinacji cyfr – 2015. Bieglibyśmy w czterech kolumnach czasowych, odróżniających się od siebie elementem kolorystycznym stroju. Kolumna czerwona – ścigacze. Kolumna niebieska – amatorzy ścigacze. Kolumna zielona- ambitni ścigacze. Kolumna pomarańczowa(np. w „raku”) – ścigacze koneserzy. To wszystko oczywiście dla ogarnięcia zjawiska.
7.    Trudności: to okres zimowy, niepewność pogody. Brak depozytów i papieru toaletowego, którego i tak nie byłoby do czego wrzucać.
8.    Korzyści: Jeżeli by się udało, oczywiście pod warunkiem, że ktoś się zaangażuje w pomoc przy organizacji – udział w czymś wyjątkowym.

Jeżeli ten pomysł wydaje się Wam szalony i niemożliwy do zrealizowania, przypomnijcie sobie Wasze pierwsze kilometry przebiegnięte jednym ciągiem, to było dopiero niemożliwe zjawisko. Organizację można kupić, za pakiet można zapłacić lub dostać za darmo. Jednego się nie kupi ani nie dostanie za darmo. Nie kupi się umiejętności przebiegnięcia dystansu, to trzeba w sobie własnymi siłami wytrenować, dlatego nie obawiam się jakiś nieprzyjemności, czy niegrzecznego zachowania uczestników wydarzenia, bo łobuzy zwyczajnie nie dadzą rady wybiegać takiego maratonu.

Jest dzisiaj wtorek, dwa tygodnie z kawałkiem do planowanej imprezy, godzina 5.40 rano – plan działań na dzisiejszy dzień mam nakreślony. Zachęcam do pomocy (najlepiej przez prywatne wiadomości na fb)
Anka Wypłosz

Powiązane Posty