Parkrun Bajkalski.

ReporterMagazine – Twój jubileuszowy 20 bieg w Parkrunie. Z tego, co widzieliśmy nie był to Twój najlepszy występ w ramach tego najlepszego europejskiego biegu. Po raz pierwszy przewróciłeś sie na trasie. Dwa razy zatrzymywałeś się, by zawiązać sznurówki. A Twój bieg przypominał bardziej jazdę łyżwą na biegówkach. Przepraszamy, że tak z grubej rury, ale przez jakiś czas zdjęcia z Twojego upadku były w posiadaniu aż 3ech niepowołanych osób. To nie może się powtórzyć. Jest kontrakt z biegampolodzi.pl. Są inne zobowiązania. Nie możesz sobie ot tak lekkomyślnie się wywracać. Mamy nadzieję, że nam to wytłumaczysz.

Piotr Warych – Coś mnie podkusiło, żeby założyć czarne Kalenji do biegania naturalnego. I to był największy błąd, ponieważ te buty są śliskie jak cholera i całą trasę musiałem walczyć o wynik.

RM – Twój czas 26:13 nie wygląda nam na walkę o wynik. Wypadłeś z TOP 30. To niepokoi.

PW – Dobrze, przyznaję się. Walczyłem o utrzymanie równowagi. Nie miałem żadnej przyczepności. Dodatkowo straciłem cenne sekundy przez upadek i wiązanie sznurówek.

 RM – Ale Twój finisz zrobił na nas wrażenie. Na ostatniej prostej pięknie wyprzedziłeś Pawła Rosiaka. Ale niestety w złym momencie zaatakowałeś juniora Michała Osińskiego, czym żeś go okrutnie zdenerwował.

PW – Nie zdenerwowałem go, tylko przestraszyłem. Nagle wystrzelił do przodu i wyprzedził mnie o 3 sekundy. Gdyby nie to, byłbym w TOP 30. A dzisiaj było 67 osób, ślizgawica, ciasne zakręty…

RM – Wiemy, wiemy. Za to udało ci się wreszcie zdetronizować Agatę Walczak. Brawo!

PW – Agata była osłabiona czarną ospą, czy czymś w tym rodzaju. Ogólnie była chora. Przecież czas 27:24 – to nie jest jej standard. Nie czuję się zaspokojony. Dzisiaj miała najgorszy czas z wszystkich 13 startów, więc nawet ktoś mało bystry by się zorientował, że coś było z Agatą nie tak.

RM – Ciesz się, że Witek Jasiński postanowił dzisiaj rekreacyjnie pobiegać w tempie swojej mamy, bo tak byś wyorbitował na jeszcze dalszym miejscu.

PW – Cieszę się.

RM – Dobrze, wróćmy do twojego upadku. Czy wiesz, ilu ludzi miało przez ciebie full roboty? Zrobiono Ci kompromitujące zdjęcia.

PW – Wiem już wszystko. To nie powinno się już powtórzyć. Dwóch fotografów zostało wyłapanych już na terenie parku. Jednego zestrzelono z drzewa. Drugiemu zemsknął się podobno kamuflaż i też go szybko zdjęto.

RM – Czy dobrze posprzątano?

PW – Park został na kilkanaście minut zamknięty. Ciała zostały sprawnie i szybko pochowane na Cmentarzu Wojskowym, który jest obok trasy biegu. Karty pamięci, dokumenty i ubrania – spalono później.

RM – Był jednak kłopot z trzecim fotografem, któremu udało się zbiec.

PW – Daleko nie uciekł. Od rana nad parkiem krążył helikopter, więc na bieżąco mieliśmy informacje, gdzie się znajduje. Został zatrzymany przez fikcyjny patrol policyjny i zneutralizowany.

RM – Podobno już pojawiają się komentarze, że obraziłeś się na bieganie.

PW – Tutaj największy żal mam do Piotrka Witkowskiego, który przekazuje dalej, wszystko, co usłyszy. Powiedziałem mu też, że rezygnuję z kwietniowego Maratonu i 25km w Arturówku. To akurat nie jest już tajemnica.

RM – Tajemnica to nie jest, ale sponsorzy przez chwilę byli zdezorientowani.

PW – Co poradzę, że dzisiejszy bieg przypominał Maraton Bajkalski, gdzie połowę dystansu biegnie się po lodzie.

RM – Czy postawa Kuby Strzeleckiego bardzo wytrąciła Cię z równowagi?

PW – To był cios. Biegł w specjalnych nakładkach na buty, robionych na zamówienie w Kanadzie. Jego dzisiejsze 7 miejsce, to jest cyniczny śmiech w twarz innych uczestników. To jest ewidentny doping mechaniczny. Bardzo go lubię, ale dzisiaj zasłużył na ostrą reprymendę. Bez tych swoich dopalaczy mechanicznych, z którymi się tak obnosił – nie byłby w dzisiaj W TOP10. Mógł chociaż, się tak nie przechwalać i schować to.

RM – Chyba nie myślałeś, że Parkrun jest czysty?

PW – Parkrun od początku był pełen dopingu i to jest bardzo fajne. Ale było też mówione, żeby nie obnosić się przy nowych biegaczach, ani z dopingiem mechanicznym, ani genetycznym, medycznym czy też ostatnio modnym CyberDopingiem. Niech nowi, chociaż przez pewien czas mają złudzenia. Później sukcesywnie, jak się już uzależnią, starsi stażem biegacze wprowadzą ich w nowy wspaniały świat dopingu. Nie po to otwieram filię CyberClinic, żeby Kuba radośnie wywijał swoimi nakładkami.
RM – Ale był też bardzo miły akcent.

PW – Tak, po biegu. Rozmawiałem z ludźmi dość długo i kiedy spojrzałem na zegarek – okazało się, że rozmawiałem tyle samo czasu, ile zajął mi sam bieg. Byłem w szoku, że Parkrun tak zbliża ludzi i że ja, który przeważnie dość szybko się zwijałem – teraz stałem tam i cieszyłem się, że mogę posłuchać innych biegaczy. Biegacze z Parkrunu, to ludzie, którzy mają tyle fajnych rzeczy do opowiedzenia, że aż czasami żal odchodzić. Dobrze, że nie ma już mrozów i człowiek nie wymarza. To naprawdę nie tylko bieg. To taka na wpół familijno-sportowa impreza. Cały czas upewniam się, że nie ma drugiej takiej w Europie. Niech się to rozwija i niech powstają nowe lokalizacje.

RM – Komuś chciałbyś pogratulować jeszcze? Kogoś zganić?

PW – Gratuluję Jackowi Ulińskiemu, który w tak niekorzystnych warunkach złamał 22 minuty i zrobił sobie prezent w postaci rekordu życiowego na tej trasie. Zrobić dzisiaj PB – to jakiś kosmos.

RM – Ale był też niemiły akcent. Po biegu wrócił ból kolana.

PW – Tak. W tym tygodniu idę do fizjoterapeuty, bo nie może być tak, że 5 km powoduje ból kolana, z którym to bólem nigdy wcześniej nie miałem do czynienia.

RM – Którego fizjoterapeutę wybrałeś?

PW – Najlepszego.

Piotrek Warych (pwarych@poczta.onet.pl)
Zapraszam na http://www.facebook.com/pwarych

Powiązane Posty