Weekend w Istebnej czyli historia pewnego biegu

W miniony weekend byłem z Agą w Istebnej. W sobotę w Węgierskiej Górce (kila km od nas) odbywał się bieg górski na dystansie 20 km, ale wcale mnie na niego nie ciągnęło. Oczywiście w planie miałem ranne bieganie po pobliskich górkach co uczyniłem z samego rana w sobotę. Po powrocie z 8 km rekonesansu po okolicy zobaczyłem w naszym pensjonacie informacje o Dniach Istebnej, a tam dwa ciekawe punkty: bieg przełajowy i koncert reggae. Po śniadaniu doczytałem, że bieg startuje o 16:00, jest to jego druga edycja. Nie byłem przekonany czy decyzja o starcie jest słuszna, ale to mogła być jedyna okazja w tym roku na taki start. O zawodach na tzw. stronach branżowych nic nie znalazłem, tylko lokalne serwisy zamieszczały informacje o dystansie, który według regulaminu wynosił 4 km, a innych źródeł ok 6 km. Po dotarciu na miejsce startu, zlokalizowaliśmy biuro zawodów, obsługiwane przez jedną osobę (!), po wpłacie 10 zł wpisowego, otrzymałem numer startowy (narciarski) do zwrotu :). Szybko odnaleźliśmy start i metę (zdjęcia poniżej) i udaliśmy się zobaczyć jak wygląda trasa, która wytyczona była na ścieżce edukacyjnej w dolinie rzeki Olza i drogą asfaltową łączącą ścieżki. Na starcie wszyscy zawodnicy byli wyczytywani z podaniem imienia i nazwiska oraz numeru startowego (stara szkoła), osoby które miały dalsze numery nie miały szansy na pierwszą linię, a to było kluczowe, ale o tym za chwilę. Po zakończeniu wyczytywania zawodników, sędzia główny ogłosił: „nie myślcie sobie, że sędziowie będą Wam liczyć okrążenia. Okrążenia liczycie sobie sami!” – po tak miłym rozpoczęciu nastąpiła komenda na miejsca i start. Po 25 m od linii startu był wąski mostek, pomimo nie dużej frekwencji – 26 osób, walka o miejsce była zażarta … kluczowe było dobre ustawianie się na początku, ale nie było to proste o czym wspomniałem powyżej. W związku z tym, że po 25 metrach nie miałem jeszcze koncepcji na bieg obserwowałem ją z tyłu. Po wbiegnięciu na mostek czułem się jak na trampolinie :). Pierwsze kilkaset metrów prowadziło lekko pod górkę, potem w dół asfaltem, na szlak przez strumyk i dalej ścieżką do mostku i tak wyglądały cztery kółka (na metę wbiegało się po 4 okrążeniach). Ja wspomniałem wcześniej, decyzję o tym czy biegnę mocno (jak na dzisiejsze możliwości) zamierzałem podjąć w trakcie biegu, na pierwszych ~500 metrach czułem poranny trening, ale już na zbiegu złapałem „wiatr w żagle” – a raczej uwielbiam zbiegi w górach (mam nadzieję, że Robert pominie to zdanie). Po pierwszym kółku wyprzedziły mnie dwie dziewczyny i postanowiłem spróbować z nimi powalczyć 🙂 Na drugim okrążeniu dogoniłem Justynę i na zbiegu zacząłem uciekać, rywalizacja wyglądała tak, że na podbiegach moja przewaga topniała, a na zbiegach rosła :). Na metę wbiegłem z czasem 26:53 (według mnie trasa miała ok 6 km) wyprzedając Justynę Mordarską – młodzieżową reprezentantkę Polski w biegach narciarskich. Zwycięzca całego biegu został Mateusz Ligocki również biegacz narciarski.

Wyniki II Biegu Przełajowego Doliną Olzy

Bieg Przełajowy „Doliną Olzy” to jedna z fajniejszych imprez na jakiej byłem, kameralna, do oznakowania trasy zużyto ok 50 m taśmy :), nikt na nic nie narzeka, fajna atmosfera i ciekawa trasa. Dodam, że 10 lat temu takich biegów było sporo 🙂

Fotorelacja by INES 🙂

Wieczorem wróciliśmy jeszcze na koncert Natural Mystic Akustycznie, który był główną atrakcją Dni Istebnej….

 

 

Powiązane Posty