Maltańskie wspomnienia Małgosi

Tęskniłam za prawdziwym latem, za słońcem, upałami. I w końcu się doczekałam. Mój upragniony wyjazd na Maltę stał się rzeczywistością. Poleciałam tam w celach wypoczynkowych i turystycznych, a że jestem dość niespokojnym duchem musiałam także pomyśleć i o treningach.  Pobyt na Malcie trwał tydzień. Przez ten czas temperatura w ciągu dnia nie spadała poniżej 28 stopni Celsjusza, a słońce przygrzewało tak mocno, że bieganiu poświęcić się mogłam wyłącznie we wczesnych godzinach porannych lub tuż po zachodzie słońca. 
    Malta to nieduża wyspa, której powierzchnia jest zbliżona do powierzchni Łodzi, jednak w żaden sposób biegania po niej nie da się porównać do naszych łódzkich warunków. Z racji skalistego podłoża plaż teren biegowy ograniczał się wyłącznie do twardej powierzchni. Jak napisał w swoim artykule Jacek Chmiel, aby biegać „Potrzebujemy tylko odpowiednio się ubrać a resztę daje nam natura w postaci lasów, parków, skwerów, plaży, łąki czy ścieżki wijącej się wzdłuż brzegu rzeki lub jeziora.” To, co dała mi natura na Malcie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Cudownie było biec wzdłuż promenady podziwiając kryształowo przejrzyste Morze Śródziemne oraz urok skalistych plaż. Wspaniale było patrzeć na błękitne niebo, omijać codziennie tych samych, biegnących ludzi różnych ras i narodowości, biec pośród alei wysokich palm, nasłuchiwać odgłosów szumiącego morza i dość spokojnego (we wczesnych godzinach porannych) miasta. Czasem mogłam usłyszeć również okrzyki maltańczyków wyładowujących towar przywieziony do pobliskiego sklepu. Kiedy przebiegałam koło nich krzyczeli: „Go, go, go!” Razem ze mną po promenadzie wijącej się wzdłuż morza biegali także  Maltańczycy, Włosi, ludność Afrykańska… Byli to ludzie w różnym wieku (niemalże tyle samo kobiet co mężczyzn). Czasem biegło nas tak dużo, że naprawdę ciężko było się minąć.
    Mój pobyt na Malcie trwał tydzień. Zatrzymałam się u mieszkających tam na stałe Polaków w mieście – położonym na półwyspie między Marsamxett Harbour a otwartym morzem – Sliema. W tym czasie zwiedziłam większość maltańskich wsi i miast.  Wszystkie one bardzo różniły się od siebie, każda była niepowtarzalna i specyficzna.  Widać w nich było wpływy różnych narodowości, najwięcej brytyjskich (język angielski tuż obok maltańskiego jest językiem urzędowym). Przechadzając się oraz jadąc autobusem wąskimi uliczkami czułam się jakbym była w krajach arabskich, na co wskazywały charakterystyczne budynki. Ciężko było mi przyzwyczaić się do ruchu lewostronnego, cały czas miałam wrażenie, że kierowca autobusu jedzie pod prąd. Widoki, które mogłam podziwiać, były przepiękne. Wybrałam się również promem na pobliską wyspę Gozo, którą w całości objechałam specjalnym, piętrowym autobusem (atrakcja turystyczna) docierając do przylądka Dwjera Point, na którym znajduje się wapienna arkada tzw. „Błękitne Okno” powstałe w wyniku erozji działającej przez wiele tysięcy lat. To, co tutaj przeżyłam i zobaczyłam, było przepiękne i nie sposób jest opisać w kilku zdaniach. Najlepiej oddają to słowa Patricka Brydone: „Malta to kwintesencja całej Europy”. W pełni się z nim zgadzam!
    Nie wiem czy będzie mi dane jeszcze kiedykolwiek biegać w tak urokliwym miejscu, ale jedno wiem – warto było tutaj przylecieć! Przepiękne widoki podczas treningów oraz ogromna dawka słońca dawały mi energię na cały dzień i sprawiały, że czułam się fantastycznie. Wszystkim miłośnikom biegania oraz pozostałym członkom Biegampolodzi.pl TEAM życzę takich przeżyć oraz widoków podczas treningów.
    A już za tydzień wybieram się z narzeczonym w Tatry Zachodnie i przyznam szczerze, troszkę stęskniłam się już za widokiem soczysto zielonych, nie spalonych od słońca drzew i trawy oraz charakterystycznym zapachem naszych polskich lasów.

 

Małgorzata Cuper
Biegampolodzi.pl TEAM

Źródło wiedzy o Malcie – Susie Boulton (2008) „Malta” tłum. W. Usakiewicz, Warszawa, Hachette Livre Polska

Powiązane Posty