Jest takie miejsce na zachodnich obrzeżach Łodzi, o którym większość jej mieszkańców wie tylko tyle, że istnieje albo nawet o nim nie słyszała. Z daleka od głównych dróg, z jednej strony osiedle domków jednorodzinnych, z pozostałych stron ogródki działkowe, pola i nieużytki. Samo miejsce, o którym mowa – niemałe, bo zajmujące 1,5 km kwadratowego – to też jeden wielki nieużytek. Względnie wspaniały młody naturalny las. Zależnie, czy spojrzymy z prawnego, czy przyrodniczego punktu widzenia. Las jaki jest, każdy widzi, ale lasem się staje, kiedy tak stwierdzą urzędnicy.
Dla mnie to miejsce ma szczególne, bardzo osobiste znaczenie. W dzieciństwie zdarzało mi się tam włóczyć na nielegalu albo uciekać na rowerze przed goniącym mnie żołnierzem, który groził mi mandatem. Kilka lat temu wojsko opuściło Poligon Brus i sprzedało teren miastu. Okoliczni mieszkańcy nazywają tę okolicę Majerką albo Polem Majerowskim, od dawnego właściciela, fabrykanta Karola Meyera. Odkąd zacząłem biegać, jest to mój matecznik treningowy. Kiedy się wziąłem poważniej za treningi do biegów górskich i przeszkodowych, zacząłem odkrywać jego głębiej schowane miejsca. Jeden bieg (Letnie GP Łodzi) został już tam rozegrany przed dwoma laty. Teraz nadarzyła się okazja, by pokazać go łódzkim biegaczom od nieco innej strony.
* * * * *
16 października na Majerce odbył się bieg przygodowy Misja Brus. Znam tam każde drzewo, górkę i bunkier, więc pomogłem Radkowi ułożyć trasę. Zostawiona przez wojsko „infrastruktura” pozwala zorganizować tam wspaniały bieg przeszkodowy praktycznie bez żadnych dodatkowych instalacji. Są wysokie wały ziemne, kulochwyty i pozostałości okopów, bunkry do czołgania i wspinania i ćwiczebne ruiny ze ściankami do przeskakiwania. Są też rozległe połacie piaszczystej gleby, w której grzęzną stopy. No i jest wspomniany młody naturalny las ze swoimi gęstymi chaszczami. Relację z biegu i sporo moich zdjęć można znaleźć poniżej – kto jeszcze nie widział, zachęcam do obejrzenia. Tutaj zamieszczę fragmenty mojego artykułu z portalu Festiwal Biegowy – przemyślenia na temat sytuacji prawnej poligonu i planów władz miasta wobec niego.
http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/najdziksza-strona-lodzi-misja-brus-zdjecia#.WA6RC6LflaX
* * * * *
Na poligonie jakoś ze sobą współżyją biegacze, rowerzyści, spacerowicze z psami, paintballowcy, amatorzy strzelania z wiatrówki i bitew na broń kulkową (ASG), motocrossowcy, a nawet quadowcy. Może dlatego, że wszystkie te grupy są bardzo nieliczne. Na swoich treningach często nie spotykam nikogo, czasem pojedyncze osoby. Nieraz częściej można się natknąć na sarny i zające, a przy odrobinie szczęścia także dziki.
Oczywiście wśród rekreacyjnych użytkowników Majerki znajdują się „inteligentni inaczej”. Motocyklistom i czterokołowcom zdarza się rozjeżdżać tereny poza miejscami przeznaczonymi do tego według niepisanych umów (nikt tego nie reguluje, ale zauważyłem, że pewne miejsca są do tego przyjęte). Niektórzy strzelcy wyborowi, zamiast strzelać do tarcz lub innych łatwo usuwalnych celów, upodobali sobie celowanie do szklanych butelek – przed biegiem zebraliśmy spod „wspinaczkowych” bunkrów ogromną ilość odłamków szkła. Mnóstwo odpadków pozostawiają też miłośnicy weekendowych balang pod chmurką, jak i niestety bliżej nieokreśleni bezmózgowcy, pozbywający się swoich śmieci wprost do lasu…
Na początku 2009 roku po prawie rocznych negocjacjach władze miasta zakupiły 146 hektarów terenu poligonu od Wojskowej Agencji Mieszkaniowej (a więc faktycznie od Skarbu Państwa) za 73 mln zł. Wcześniej wojsko oczyściło cały obszar z niewybuchów bezpośrednio pod powierzchnią. W umowie zakupu zapisane jest, że może on zostać przeznaczony wyłącznie na cele sportowo-rekreacyjne. Kilka miesięcy wcześniej okazało się, że Brus ma swoją mroczną historię – począwszy od 2008 przez kolejne lata odkrywano tam miejsca pochówku ofiar terroru hitlerowskiego i stalinowskiego. Dotąd znaleziono szczątki ponad stu osób, oficjalny program badań miał się zakończyć w bieżącym roku, ale archeolodzy sądzą, że mogił może być dużo więcej. Zamordowanych upamiętnia kamień z tablicą na skraju poligonu przy ul. Krańcowej.
Miejscy włodarze z różnych opcji politycznych, jak i zwykli łodzianie, jeszcze od czasów sprzed zakupu terenu prześcigali się w mniej lub bardziej realnych pomysłach na jego wykorzystanie. Zaczęło się z przytupem, od… toru Formuły 1, jakoby znalazł się nawet inwestor. Inne pomysły (kolejność przypadkowa) to m.in. zoo-safari, pole golfowe, park rozrywki, olimpijski ośrodek sportowy, sztuczny zbiornik wodny, stok narciarski, stadnina koni, pole pod festiwale muzyczne. Najwięcej fantastycznych idei pojawiało się zwykle podczas kampanii wyborczych. Studenci Wydziału Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej co jakiś czas stają do konkursów na projekty zagospodarowania poligonu…
Na drodze tych inicjatyw stoi kilka przeszkód. Majerka prawdopodobnie wciąż kryje ciała ofiar totalitarnych zbrodni. Nie ma gwarancji, że w głębi ziemi nie pozostały jakieś niewybuchy. We władzach miasta najwyraźniej nie ma zgody co do planowanych inwestycji. Główną przyczyną jest prawdopodobnie prozaiczny brak pieniędzy.
Pojawiają się też głosy – nie ukrywam, że mi najbliższe – wzywające do zachowania starego poligonu w stanie możliwie niezmienionym. Znajduje się tam wartościowy ekosystem z młodym naturalnym lasem, łąkami i terenami podmokłymi (dawne jeziorko, obecnie na ogół wyschnięte). Rzeźba terenu ukształtowana działaniami wojska i powojskowe ruiny nadają temu miejscu jedyny w swoim rodzaju klimat. Rozumiem, że miasto musi się rozwijać, ale istnieje w Łodzi tyle miejsc wymagających pilniejszego doinwestowania…
Oficjalny status dawnego poligonu na Brusie jest częściowo niejasny. Około 9% jego obszaru stanowią dwa użytki ekologiczne: Majerowskie Błota (dawne jeziorko) i Majerowskie Pole, które podlegają Zarządowi Zieleni Miejskiej. Reszta jest zarządzana przez Wydział Gospodarki Komunalnej. W kompetencjach ZZM znajdują się lasy miejskie, parki, skwery, cmentarze itp. Wynika z tego, że ponad 90% tego lasu lasem oficjalnie nie jest.
A czym jest? Urzędnicy WGK „nie mają upoważnienia do udzielania takich informacji” i odsyłają do Rzecznika Prasowego Urzędu Miasta Łodzi. Główny Specjalista z Biura Rzecznika Prasowego i Nowych Mediów UMŁ, zapytany o status tego obszaru i bieżące plany jego użytkowania, odpowiedział nam enigmatycznie: „teren (…) stanowił mienie wojskowe i został przejęty przez miasto z bardzo dużą bonifikatą. Póki co nie może być zmieniane jego przeznaczenie ponieważ do zachowania go w niezmienionym stanie zobowiązuje nas umowa zawarta z wojskiem. Zmiana sposobu użytkowania oznaczałaby konieczność zwrotu bonifikaty udzielonej przy przejęciu terenu.” Nic ponad to, co wszyscy zainteresowani wiedzą.
Na facebookowej grupie dyskusyjnej „Ocalmy las na łódzkim Brusie” w lipcu br. pojawił się wpis donoszący, jakoby dyrekcja Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa UMŁ (kto w końcu tym zarządza?) poinformowała o planach dotyczących dawnego poligonu. Uwzględniają one m.in. dokończenie prac archeologicznych, odtworzenie jeziorka na Majerowskich Błotach, utworzenie drugiego, większego zbiornika z kąpieliskiem i plażą, pogłębienie i częściowe zadaszenie strzelnicy, usypanie górki do uprawiania sportów zimowych, budowę ścieżek rowerowych i spacerowych, wymianę części drzewostanu oraz budowę toru motocrossowego.
Po zakupie dawnego poligonu przy braku środków na planowane wielkie inwestycje pojawiły się zarzuty wobec Urzędu Miasta o zmarnotrawienie publicznych pieniędzy. Paradoksalnie jednak taka sytuacja z jednej strony uratowała Majerkę przed sprzedażą pod zabudowę mieszkaniową, biurową lub przemysłową, a z drugiej pozwoliła jak dotąd (w niezamierzony sposób) zachować ją w dzikim stanie.
Budowa zorganizowanego toru motocrossowego, jeśli dojdzie do skutku, w dużym stopniu tę dzikość zniszczy i przede wszystkim przyciągnie motocyklistów w znacznie większej ilości. Obecnie nie ma ich wielu i, jak wspominałem, mogą oni w cywilizowany sposób współistnieć z innymi rekreacyjnymi użytkownikami terenu. Potwierdza się tu stara prawda, że przy odrobinie dobrej woli ze wszystkich stron pewne sprawy najlepiej regulują się same.
Przy wszystkich grupach nacisku może czas utworzyć własną, optującą za zachowaniem Majerki jaka jest i jeśli popierającą inwestycje na tym terenie, to tylko te jak najmniej inwazyjne? Biegacze, spacerowicze, rowerzyści, miłośnicy gier wojennych, motocrossowcy – mimo dzielących nas różnic możemy się zjednoczyć. Wszyscy możemy współistnieć na naszym poligonie, nie zaśmiecając go i zachowując się kulturalnie. Wszyscy się zmieścimy. A jednocześnie nie dajmy się na siłę zbytnio ucywilizować. Przecież cały wielki pobliski park na Zdrowiu jest cywilizowany, a pod inwestycje rozrywkowe Łódź ma dosyć niezagospodarowanych terenów poprzemysłowych i pokolejowych, czekających na rewitalizację. „Musimy zagospodarować poligon na Brusie, bo ten teren zdziczał tak bardzo, że stał się niebezpieczny.” – wypowiedział się jakiś czas temu jeden z byłych włodarzy miasta. A co w tym złego, że zdziczał? Takie miejsca też są potrzebne.
pozdro!
k