Ukończyć znaczy zwyciężyć – czyli słodko – gorzki prezent urodzinowy.

W prezencie na swoje urodziny zafundowałam sobie debiut na dystansie ½ IM czyli czyli 1,95 km pływania na jeziorze, 90 km rower, 21,1 km biegu . Słodki prezent – bo debiut, bo ukończone, bo życiówka na rowerze zarówno pod względem dystansu jak i średniej, bo wytrzymałam te prawie 6 godzin 58 minut bez przerwy, zmieściłam się bez problemu w ośmiogodzinnym limicie i bardzo miłe I miejsce w kat. wiekowej K + 60. Gorzki prezent – bo ostatnia po pływaniu ze stratą 15 minut do przedostatniego zawodnika. Płynęłam pierwszy raz w życiu na takim dystansie- nie wiedziałam, jakie to będzie męczące, czy dam radę , czy się nie utopię ( bilans 2015 nie napawał optymistycznie: łowiono mnie z wody 3 razy, 2 razy żegnałam się życiem w czasie raftingu na Nilu, dwa razy się wycofałam z pływania tri ze strachu).

Wylazłam wreszcie z wody na brzeg – wuwuzele, oklaski, słowa otuchy. Żałowałam, że pianka nie ma wielkiego czarnego kaptura żeby się całkiem ukryć . Straszny wstyd. 58 minut. Miejsce178. Ostatnia. OCENA: dwa, za ukończenie. Cel na rok 2017: szybciej pływać, więcej odwagi w wodzie, czyli ostro do roboty.

Podbieg pod górę ok . 400 metrów do strefy zmian. Gdy wyjechałam na trasę to akurat najlepsi kończyli pierwszą rundę rowerem. Wyprzedzali mnie wspaniali mężczyźni, wysportowani, szczupli, wysocy, umięśnieni, na rowerach pozbawionych szprych, jadący ostro i bez kompromisów .

Kobiet niewiele, ok. 10 %. Trasa łatwa, cztery pętle, lekkie zjazdy i łagodne zakręty. Silny wiatr boczny na trzecim i czwartym okrążeniu. Średnia 26,2 km/godz. Najlepsi ponad 40 km/godz. Dotąd najdłuższy dystans przejechany przeze mnie to ok. 55 km w czasie treningów na Glinniku, więc 90 km ciągłej jazdy, bez hamowania na zjazdach, utrzymanie stałej i jak na mnie wysokiej średniej uważam za sukces. 173- przesunęłam się o 4 miejsca do przodu; 3 g 25 min. OCENA: bardzo dobra, jest mocny progres.

Cel na 2017: lemondka + średnia ma tym dystansie 30 km/godz. czyli mocno do roboty. Bieganie: półmaraton, dystans znany, trasa łatwa, nie jestem bardzo zmęczona po rowerze, zajadam pomarańcze, gorąco, polewam się wodą, cztery pętle – nie ma z kim pogadać, zaczyna być nudno. Trochę idę, dopiero pod koniec ruszam się żwawiej aby złamać 7 godzin. Czas 2 g 24 min.

Przesuwam się na 157 pozycję- wyprzedzam 16 osób. OCENA: dobra minus: byłam w dobrej formie, dwa tygodnie temu treningowo przebiegłam półmaraton w czasie 2 g 04 min. Mogłam się żwawiej ruszyć i urwać 10 minut, ale jakoś brakło mi woli walki tego „pazura” albo kogoś do towarzystwa w czasie biegu .

Cel na 2017: utrzymać bieganie 21 km w czasie 2 godzin, zwiększenie motywacji w czasie monotonnego biegania w kółko. Za rok musi być szybciej: pływanie o minimum 10 minut, rower o 30, bieganie o 10 czyli cel: 6 godzin 10 minut na połówce IM jest realny.

A może bedzie na początku wymarzona piątka ?

Powiązane Posty