Zimowa bitwa o Dobrą, czyli I Bieg Powstańca

W I Biegu Powstańca w Dobrej, oprócz urozmaiconej pagórkowatej trasy, pogoda zadbała o dodatkowe atrakcje. Po paru dniach śniegu przyszła odwilż i trasa się zmieniła w śliskie bagienko. Już po pierwszym krótkim podbiegu za kościołem skręciliśmy w polne drogi, gdzie kluczowy był wybór „ścieżki najmniejszego oporu” – najmniej śliskiej, najmniej grząskiej, z najmniejszą ilością głębokiego śniegu. O ile na asfalcie ludzie jeszcze przeskakiwali kałuże, tam już każdemu było wszystko jedno, bo każdy miał w butach jezioro. Biegliśmy artystyczym wężykiem, robiąc pokazowe figury taneczne.

Trasę znałem z obiegania sprzed tygodnia, więc wiedziałem jak rozłożyć siły. Paru znajomych uciekło mi na początku, z niektórymi trzymałem cały czas kontakt wzrokowy. Co zyskałem na długim łagodnym podbiegu i równie długim zbiegu przed półmetkiem, po swojemu straciłem na środkowej, płaskiej i głównie asfaltowej części trasy. Przycisnąłem na 7 km na największym podbiegu i następującym po nim długim zbiegu po grząskim śniegu, gdzie zyskałem kilka miejsc.

Najgorszy był 8 km. Skręt w prawo, otwarte pole, i nagle niczym wczoraj Gołota od Salety, dostałem centralny wmordewind. Wiej, wschodni wietrze, może mnie zmęczysz, ale konkurencję jeszcze bardziej! Po tym wygwizdanym odcinku grząskiej polnej drogi wypadliśmy w końcu na asfalt. Znowu przycisnąłem i dogoniłem paru współzawodników, w tym mojego beskidzkiego towarzysza Jarka – na pewno się odegra na 25 km Pucharze Maratonu, bo to bliżej jego koronnych dystansów! Mocno goniłem Maćka z Running Sucks, ale na ostatniej prostej obejrzał się za siebie i z zapasem kilku metrów odparł atak. Niewiele zabrakło mi też do dwóch znajomych Tomków, którzy na ogół mnie bez litości ogrywają. Dzięki za walkę, Panowie!

Złapałem sobie czas netto 48:21, znacznie lepiej od oczekiwań. Niby było 9.8 km, ale nawet na pełną dychę piędziesiątkę bym rozmienił. Największe zaskoczenie przeżyłem jednak oglądając wyniki (brawa za szybkość obrobienia i wydrukowania!) – zająłem 29 miejsce na ponad 150 zawodników którzy ukończyli. Tak dobrze jeszcze nie było. Na mniej urozmaiconej trasie i w „normalnych” warunkach pogodowych pewnie bym był znacznie dalej. Czyli jak to u mnie – im trudniej, tym lepiej 🙂

Wyprułem się w trupa ale pyszna grochówka, pączek, herbata i izotonik w szkolnej stołówce postawiły mnie na nogi. Za to i za całokształt brawa dla Organizatorów – spisaliście się na medal. Mamy nowy fajny bieg, oby się wpisał na stałe w kalendarz.

Wyniki:

http://inessport.pl/sites/default/files/zalaczniki/I%20BIEG%20POWSTA%C5%83CA_24.02.2013_generalna_i_klasyfikacje.pdf

Pozdro,

Kamil

Powiązane Posty