Zawsze się znajdzie jakieś ale

Biegaczu zapłać za bieg, pobiegnij, zawieś sobie medal i życiówkę na ścianie i ciesz się, że jesteś taki  piękny, młody i wyjątkowy. Na wszelki wypadek nie czytaj, niczego nie czytaj – nawet regulaminu, a już na 100% nie czytaj żadnych broszur informacyjnych biegu. One są upubliczniane, bo muszą być, a nie po to by je ktoś czytał, bo skoro do tej pory nikt nie czytał, to, dlaczego ma się to zmienić.

Popełniłam ostatnio błąd i przeczytałam broszurę dotyczącą pewnego maratonu. Tam pojawiło się jakieś ale. To ale ma własną stronę internetową. Z obrazka umieszczonego na stronie wynika, że to ale jest do pływaków, a nie do biegaczy. I nic więcej, po za tym, że jest tanie i superhiper.  W sumie to nie pierwsze i nie ostatnie ale na tym świecie, zawsze ktoś się czegoś czepiał będzie.  Problem jest w tym, że to ale ktoś maratończykom dosypie do wody i poczęstuje na trasie, a na mecie 0,5l wleje do opakowania zastępczego i  obdaruje wszystkich, krórym udało się do niej dobiec.  Ja rozumiem, jest budżetowa impreza i jedzie się na izo z biedry czy lidla. Są to napoje tanie, na pewno jakoś tam działają i przede wszystkim dopuszczone są do obrotu.  Ale, ale nie wiadomo jaki ma skład , kto to produkuje i  co to właściwie  jest.  

Może to jednak nie był błąd w przeczytaniu tej broszurki. Na wszelki wypadek na punktach odżywczych będę pić tylko wodę, wezmę  ze trzy paczki chusteczek higienicznych i będę je rzucać potrzebującym w krzaki.  Na końcu, samo się wyjaśniło, dlaczego trasa tego maratonu przebiega w dużej części przez las.

Dobra, klimacik przedmaratoński każdemu się udziela inaczej. Ale może warto przy odbiorze pakietu, na stoisku ale spróbować tego ale, bo jest zasada, że maratonie nie eksperymentuje się z żadnymi nowościami.

 

Powiązane Posty