Szakale Bałut w stolicy Unii Europejskiej , czyli jak przebiec maraton i wkurzyć islamskich terrorystów.

Mule, frytki, gofry oraz Leffe i Chimay, nie smakują nigdzie lepiej jak w Brukselii.
Pomino III stoponia zagrożenia terrorystycznego , 13 edycja maratonu w stolicy Unii Europejskiej nie mogła się odbyć bez udziału Szakali Bałut Łódź.
Dlatego postanowiliśmy zdobyć miasto, ukończyć maraton i zagrać na nosie islamskim terrorystom.

 

Bruksela

Manneken Pis  – symbol miasta, jak zawsze prezentował „olewcze”  podejście do turystów, a na domiar złego, Jeanneke Pis również dołożyła coś od siebie. Ale nie ma co się dziwić, jak belgijskie browary zapewniają tak wyśmienite piwa, które można pić i pić ……a potem……
  Centrum miasta, wąskie uliczki i stare urokliwe kamienice, a poza tym Atomium i inne atrakcje. W połączeniu z różnorodnością kulturową mamy do czynienia z unikalną atmosferą miasta.
Raj dla znawców sztuki, miłośników muzyki i dobrej kuchni, mody i nowoczesnego designu. Miasto szanujące tradycję i lubiące nowoczesność zarazem. Tak, jest to wielokulturowe miasto, które może zachwycić, ale niestety wszystko psują tzw. „przybysze wzbogacający nas kulturowo” – niestety w tym złym wydaniu, wprowadzając swoje zasady i „poziom” oferowanych usług , co jest bolączką całej umierającej Europy Zachodniej. Zastanawiające jest to, że właśnie to miasto, uważane jest  za stolicę Unii Europejskiej, w której na domiar złego, znajduje się Kwatera Główna NATO. Miejmy tylko nadzieje, że w tym przypadku nie sprawdzi się przysłowie, że ryba psuje się od głowy.
Nie mniej jednak polecam odwiedzić i poznać Brukselę, jedną z najwspaniajszych stolic Europejskich, pamiętając, że liczne atrakcje rekompensują to, że parasol trzeba mieć tu ze sobą o każdej porze roku.

Maraton

W dniu biegu sprawnie przemieściliśmy się metrem na start usytuowany w Parc du Cinquantenaire. Widok żołnierzy na ulicach i policjantów w metrze sprawdzających podróżujących, widać już nikogo nie dziwi.
III stopień zagrożenia terrorystycznego i impreza masowa, przyciągająca turystów z całego świata stanowiła doskonały cel dla zamachowców. Wielu biegaczy skojarzyło przesłanki i nie wystartowało w zawodach.
Dla zobrazowania sytuacji posłużę się porównaniem,  w samym maratonie w 2015 roku wziąło ponad 2000 biegaczy a w tej edycji ok. 1400. Podobny spadek uczestników odnotowały biegi towarzyszące czyli półmaraton i „Piątka”. Cóż każdy jest dorosły, ale czy należy ulegać zastraszaniu??

Nie zważając na suche fakty, udalismy się na linię startu. Korzystając z okazji, że w przeddzień biegu odebraliśmy zestawy startowe, mogliśmy już tylko poświęcić się rozgrzewce.

W moim wykonananiu, jak zawsze rozgrzewka była statyczna, polegająca na rozgrzewaniu się ciepłą kawą. Po paru chwilach ustawiliśmy się w strefach startowych. Nie wiem co mnie podkusiło i stanąłem w strefie 04:30 razem z Edytą. Cóż lubię się czasem oszukiwać.
Wystartowaliśmy. Początki były ciężkie, zbiegi i podbiegi, tunele i tak cały czas. Nie chcielibyście biec obok mnie, gdyż podobno tak marudziłem, że zatruwałem wszystkim wokół atmosferę. Na szczęście w miarę pokonywanego dystansu przeszło mi i zacząłem podziwiać to, co przygotowali dla nas organizatorzy biegu a mianowicie bardzo barwną trasę, która umożliwiała poznanie Brukseli. Charakterystyczna zabudowa i niesamowite parki, sprawiały że truchtałem przed siebie, wyjątkowo długo dotrzymując tempa Edycie. Dopiero na 21 kilometrze rozdzieliliśmy się i pozostałem sam z głosem płynącym z mojej głowy, który jak zwykle podpowiadał, żebym dał sobie spokój z bieganiem. Na 25 kilometrze przegonił mnie zając z flagą 04:45, więc już wiedziałem, że trzeba się zmobilizować, przestać prowadzić dialog sam z sobą i „biec”.
Tak też zrobiłem, przyspieszyłem. Przynajmniej tak mi się wydawało, gdyż około 37 kilometra przegonił mnie znowu zając, tym razem z flagą 05:00.Wydawało się, że to już koniec, gdyż limit czasowy właśnie tyle wynosił a potem miał zostać wznowiony ruch uliczny. Nie zważając na ten fakt biegłem dalej, o dziwo coraz szybciej.Ostatnie 2 kilometry pokonałem sprintem w strugach deszczu, uważając tylko na śliskie kamienie nawierzchni. Wpadłem na metę z czasem 05:02:12 i jak zawsze powiedziałem, że to już ostatni raz. Oczywiście jak zawsze czekała na mnie Edyta, tym razem otulona w folię termiczną pod parasolką UE.Mój czas nie jest wielkim osiągnięciem, ale jak dla mnie – osoby, która nie trenuje to jest „coś”. Prawda jest taka, że nie lubię biegać ale lubię to uczucie „po”. Satysfakcja i spełnienie to jest to, więc nie wykluczam kolejnego startu na królewskim dystansie.



Z innej perspektywy

Edyta Andrzejewska :
Bruksela zaskoczyła mnie ukształtowaniem terenu. W ciągu pierwszych pięciu kilometrów pokonałam pięć konkretnych podbiegów. Taki początek tak mnie zmęczył, że byłam pewna obaw, czy ukończę ten bieg. Na szczęście im dalej od centrum, trasa stawała się bardziej wyrównana, przez co mój bieg stał się spokojniejszy. Biorąc pod uwagę, że rozkręcam się dobrze po pary dobrych kilometrach, dopiero po połówce zaczęłam odczuwać przyjemność z biegu, jednocześnie mogąc podziwiać widoki a było na co patrzeć. Ponadto podczas żadnego maratonu, który do tej pory biegłam, nie widziałam tylu uśmiechniętych małych wolontariuszych, co w Brukseli.

Dobiegając do mety w centrum miasta, nabrałam rozpędu. Przebiegłam po czerwonym dywanie na metę, gdzie oczekiwała na mnie córka. Na jej pytanie ”  jak było?” odpowiedziałąm, że jak zawsze – fantastycznie.
Maraton to mój dystans.

 Ahmed – islamski radykalista z Molenbeek Saint Jean (terrorysta):

Zdecydowanie za szybko biegli. Nie zdążyliśmy żadnego ustrzelić. Próbowaliśmy również się wysadzić, ale jak dotarliśmy na metę, to nikogo już nie było. Porażka. Musimy popracować nad szybkością. Szakale to nie nasza liga.
         
                                     

TRASA 13 EDYCJI BELFIUS BRUSSELS MARATHON

Strona biegu:http://www.sport.be/brusselsmarathon

Odnośnie organizacji biegu:

PLUSY:

  • dobrze wyznaczona i oznaczona trasa;
  • częste i dobrze zaopatrzone punkty żywnościowe;
  • piękne widoki;
  • orkiestry na punktach kibicowania;
  • zabezpieczenie biegu;
  • finisz przez centrum miasta;
  • multimedialna platforma z personalizowaną stroną zawodnika;

MINUSY:

  • „wąski” start;
  • „zające” nie trzymały tempa;
  • opłaty za zdjęcia z biegu;


 


 

 

 


 

Powiązane Posty