ReporterMagazine – Po tym, jak będąc w rewelacyjnej formie, wbiegłeś na metę Biegu ulicą Piotrkowską z oszałamiającym czasem 48:11. Właśnie po tym historycznym momencie, do którego będziemy jeszcze wielokrotnie wracać, posypały się gratki, komplementy, szacun i uznanie. Czy czujesz tę aurę wszechobecnego podziwu i niedowierzania?
Piotr Warych – Oczywiście. Biegam dla moich fanów, biegam dla Krwinki. Bez nich nie byłoby tego osiągnięcia. Nie waham się powiedzieć – tego obłędnego rezultatu. Łamiąc swoje granice i czyniąc niewykonalną rzecz z punktu widzenia fizjologii człowieka, chciałem przekazać rzeszy moich fanów proste przesłanie – możesz osiągnąć wszystko, jeśli tylko bardzo mocno w to uwierzysz.
RM – Pięknie powiedziane. Czy zapadł ci w pamięć jakiś szczególny komplement?
PW – Wiele osób wyraziło swoje uznanie, podziw i szacunek. Wszystkim im dziękuję i pamiętam. Jednak nigdy nie zapomnę tego, co powiedziała mi pewna pani.
RM – Co to było?
PW – ALE ŻEŚ PAN DZISIAJ ZAPIERD…Ł!
Piotrek Warych (pwarych@poczta.onet.pl)
Zapraszam na http://www.facebook.com/pwarych