Podsumowanie LCJRUN

Witam,
co prawda już kilka dni minęło od LCJRUN, ale obowiązki służbowe też trzeba wypełniac, a nie tylko cieszyć się bieganiem i dlatego dopiero dzisiaj dokonuję podsumowania niedawnego LCJRUN.
Zapraszam do lektury i pozdrawiam biegaczy.

Witam, ponieważ prowadziłem ożywioną korespondencję z Dyrektorem Biegu na temat organizacji LCJRUN, dlatego teraz posumuję zawody, podając minusy i plusy. Rozpocznę od minusów, bo jak będą na początku, to może ktoś to jeszcze przeczyta. A posłodzę na końcu. Za słodko nie będzie, ale jednak.
Pierwszy zasadniczy minus to nieuruchomienie biura zawodów na dzień lub dwa przed zawodami lub choćby kilka godzin przed, czyli np. w godzinach dopołudniowych, aby można było wcześniej odebrać pakiet i na lotnisko przybyć dopiero na odprawę a nie dużo wcześniej. To nie tylko moja opinia, ale również innych uczestników, gdyż takie głosy było słychać już na lotnisku, oraz można doczytać, również tutaj. Myślę, ze ponad 90% uczestników było z Łodzi lub najbliższych okolic i wówczas byłoby to spore udogodnienie, zamiast robienia sztucznego tłoku na lotnisku.
Drugi minus to organizacja grup do podprawy. Po pierwsze, to zdecydowanie za późno opublikowano te listy, bo na dwa dni przed startem. Później następowały na nich zmiany porządkowe, czyli jeszcze ciągle coś z nimi się działo. Po drugie, nigdzie nie był podany klucz podziału. Po trzecie, to należało pogrupować uczestników o takim samym nazwisku do tej samej grupy (tylko częściowo zostało to zrobione), gdyż z bardzo dużym prawdopodobieństwem, to było osoby spokrewnione, czyli np. rodzina, która mogłaby dotrzeć na odprawę np. tym samy środkiem transportu i o jednym czasie. A po czwarte, to należało pozwolić uczestnikom samemu się pogrupować, czyli tylko ogłosić godziny odprawy i ilość miejsc w grupach a uczestnicy sami by się wpisali na listę, czyli o takiej godzinie, która im odpowiada, do wyczerpania limitu miejsc. Wówczas każdy by sam o sobie decydował i gdyby to było odpowiednio wcześnie, to może byłby jeszcze czas na jakieś ewentualne roszady. A tak, jak było, to wszystko było na ostatnią chwilę. Owszem, wszyscy się odprawili i zawody się odbyły, ale uważam, że można było to przeprowadzić inaczej, czyli lepiej.
Trzeci minus (już mniejszy) to brak planu rozlokowania parkingów. Dla osób spoza Łodzi, to nie było wcale oczywiste, gdzie są te parkingi i jak do nich dojechać. Poza tym, to jest dobry zwyczaj większości organizatorów, że przy dużym biegu pokazują gdzie najlepiej zaparkować samochód. Ja jestem z Łodzi, a nie było to dal mnie takie oczywiste bo rzadko korzystam z tego lotniska. Poza tym było ciemno, a to nie sprzyja poruszaniu się w terenie, zwłaszcza nieznanym.
Czwarty minus, to wiało nudą, zwłaszcza po odprawie. Uczestnicy zalegli na nielicznych miejscach do siedzenia i generalnie na podłodze, w oczekiwaniu na start, a ten nadchodził bardzo powoli. A można było zorganizować np. muzykę na żywo lub jakiegoś DJ i ludzie by sobie może potańczyli, choćby dla rozgrzewki i zabicia nudy. Albo może jakieś gry, typu mini golf (miejsca było dosyć w korytarzu) lub rzuty do kosza (są takie przenośne urządzenia). Poza tym miały być komunikaty rodem z polskiej kinematografii, bo takie były zapowiedzi, ale poza trzykrotnym i dosyć irytującym komunikatem, że „za 5 minut zostanie otwarte wejście na płytę lotniska”, po czym nic się nie działo, komunikatów nie było żadnych. No i było oklaski znudzenia i wywołanie otwarcia bramek na płytę. A przecież można było, chociaż dla zabawy ogłosić, że: „Najbliższy taras widokowy dla odprowadzających znajduje się we Wrocławiu….” lub ogłosić, że „Pasażer Stanisław Paluch proszony jest do odprawy….” Jak to było w doskonałej polskiej komedii. Może następnym razem będzie więcej fantazji.
Piąty minus, taki mały, dla służby granicznej, za zbyt gorliwe „prześwietlanie” uczestników, łącznie ze zdejmowaniem butów i różnych innych pulsometrów i urządzeń wspomagających biegaczy. Tylko czekałem, aż usłyszę, że mam odpiąć agrafki i włożyć do pojemnika, ale na szczęście tak się nie stało. Z drugiej strony, być może to efekt bardzo małego ruchu na lotnisku i potrzeba stałego sprawdzania się w kontaktach z pasażerami samolotów, których nie ma. Dlatego można było na to przymknąć oko.
Szósty minus, to rozbieżności pomiędzy regulaminem biegu a późniejszymi ogłoszeniami organizatorów na stronie internetowej, zmieniającymi ustalenia zawarte w regulaminie. A wystarczyło napisać, właśnie na stronie internetowej, że „niektóre ustalenia z regulaminu ulegają zmianie i wiążące są informacje przekazywane na bieżąco przez organizatora na stronie internetowej biegu”. Prosty zabieg, prawda? A zaoszczędził by wiele nerwów.
Teraz plusy.
Pierwszy plus to trasa biegu, która była płaska, równa jak stół, bez błota, chociaż było parę niewielkich kałuż, na które przy odrobinie szczęścia można było trafić. Temperatura była optymalna do biegania i nie było słońca.
Drugi plus to atmosfera, która była związana z czymś nowym, co dzieje się pierwszy raz. Było tajemniczo i ciekawie dzięki mgle i oświetleniu pasa startowego.
Trzeci plus to koszulka, która wyglądała lepiej w rzeczywistości niż jej prezentacja w Internecie.
No i to by było na tyle z plusami, w mojej ocenie.
Myślę, że po wprowadzeniu korekt oraz wyeliminowaniu niedociągnięć ten bieg może, w przypadku kolejnych edycji, cieszyć się sporym zainteresowaniem. Chociaż nie wiadomo, jak to będzie w przyszłości z ruchem samolotów na łódzkim lotnisku, gdyż to jest czynnik decydujący o tym, czy bieg może być organizowany.
Jednakże organizatorzy powinni przede wszystkim pamiętać, że oferta różnych biegów w kraju jest bardzo szeroka i coraz większa i dlatego każde przedsięwzięcie tego typu musi być dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, aby opinie biegaczy mogły być pozytywne. I tego życzę organizatorom.

Powiązane Posty