pierwszy wpis

Moja przygoda z bieganiem zaczęła się banalnie. Znudziło mi się zwykłe wychodzenie z psem, a może to psu znudziły się pospolite spacery po  parku, także najpierw przebiegłyśmy jedno kółeczko, potem dwa, trzy… najwięcej to chyba z dziewięć i tyle by było genezy.
Potem , co trwa do tej chwili, zaczęłam  kolekcjonować agrafki, oraz artykuły powiązane- koszulki , medale, statuetki, plecaki, skarpetki, ręczniki. Różnymi  maściami, odżywkami i witaminami  jestem zakonserwowana tak, że chyba się w grobie nie rozłożę.
Przez ostatnie pół roku moją podstawową jednostką treningową jest Park Run w moim parku, czyli w Poniatowskim . Jakby ktoś nie wiedział,  Park Run to cotygodniowy, pięciokilometrowy bieg z pomiarem czasu. Można pomyśleć – dla „piątki” to się nie opłaca przyjeżdżać i jeszcze tak rano, ale bieg ma tą fajną zaletę że w każdą sobotę można sprawdzić stan swojej formy i do tego wyniku dostosować pozostałą aktywność  w tygodniu. W moim przypadku , taki mocny, nie za długi, regularny bodziec treningowy przyniósł już realne korzyści – bieganie do tej pory dawało mi przyjemność , teraz sprawia już ogromną frajdę.
Dodatkowym atutem Park Runa jest to że idea ta nie ma charakteru przemijającego trendy, pierwszą koszulkę do kolekcji dostajesz po 50 biegach, potem chyba po 100 i 250, trzeba się w nią zaangażować, również jako wolontariusz przy organizacji biegu.
Park Run jest w Polsce na razie w powijakach, ale wystarczy wejść na macierzyste strony biegu, by przekonać się o jego sile. Czasy liderów są  że ho, ho. Frekwencja i ilość lokalizacji do pozazdroszczenia, więc chyba coś w tym jest.
Regularny udział w łódzkim PR uświadomił że biegactwo w moim przypadku , to już chyba choroba śmiertelna, czyli cierpieć będę na nią do samiutkiej śmierci. A skoro się z niej nie wyleczę to dozować sobie ją będę po troszeczku. Jakieś 30 km tygodniowo i ze dwa razy siłownia, takie tam brzuszki i plecki i na wiosnę rowerek. Zobaczymy jakie będą rezultaty. Ktoś pomyśli, to nie są założenia treningowe do poważnych startów. No niewiadomo. W zeszłym roku na stronie biegampolodzi.pl  był wspaniały, maratoński  plan treningowy autorstwa Krzyśka Pietrzyka – w dużym skrócie brzmiał on tak – DASZ RADĘ – i tego będę się trzymać.
Jeszcze napiszę o swoich planach startowych na ten rok i już kończę.
Planuję dwa intensywne cykle startowe, pod roboczymi nazwami „kilerski kwiecień” i „krynickie dożynki”. Ten kwiecień to mi się troszeczkę rozmywa (mam grypę , stąd te wypociny) ale planowane są 2X10- DOZ i Justynów, skok do Warszawy po wiaderko benzyny i połówka w Pabianicach. Jeśli chodzi o Krynicę, była jakaś promocja zapisałam się chyba na wszystkie biegi.
 lata chodzi mi po głowie jakiś minitriatlonik może Płock i 50-tka w Ozorkowie.
I to by było na tyle.

Powiązane Posty