O żabach, babach i GP Łodzi

Kiedyś trzeba nadrobić zaległości w wybieganiach, lepiej późno niż później. W ostatni czwartek późnym popołudniem wybiegłem w zacinający śnieg z Teofilowa przez poligon na Brusie na pola na Starym Złotnie. Stamtąd już po ciemku poleciałem przez wsie o malowniczych nazwach – Rszew, Żabiczki, Babiczki – i dalej przez las między Wolą Grzymkową i Rąbieniem wróciłem przez torfowisko do domu. Prawie cała trasa polnymi drogami i leśnymi duktami, z tego połowa po kopnym śniegu, czasem zupełnie nieprzetartym. Niektóre polne drogi całkowicie zawiane, prawie nie do odróżnienia od otaczających pól. Wg geocontext-profilera wyszło 27.5 km pięknej zimowej napierki. Odliczając przerwy na czytanie mapy itp. biegłem ok. 3 godziny, z szybszą końcówką.

W sobotę ponad dycha rozbiegania po Brusie z paroma szybkimi przebieżkami, a wczoraj pierwszy od dawna trening szybkościowy sensu stricte, czyli ostatnie zawody na 5 km w cyklu GP Łodzi. O biegu wszystko już napisano, więc tylko wspomnę że mi wyszło 24:09, czyli znośnie jak na moje zamulenie długimi wybieganiami i warunki. Tym razem nie było błotka, tylko czasem spowalniający kopny śnieg z wąską wydeptaną ścieżką gdzie się praktycznie nie dało wyprzedzać.

Przynajmniej na jedne Święta mamy prawdziwą zimę. Idę kupić wielkanocną choinkę.

Pozdro i Wesołych Świąt!

k

Powiązane Posty