Nabici w butelkę* Opowiastka o ciuchach – rozdział 1
Nie jest obserwacją zbyt odkrywczą to, że biegacze lubią się stroić. Kluczową pozycję w szafie, podchodzącego z pasją do swojego hobby, biegacza amatora zajmuje odzież przeznaczona do biegania. Przy okazji zmiany sezonu i odkopania tzw. półki zimowej chciałabym (w kilku rozdziałach) podzielić się kilkoma refleksjami dotyczącymi szeroko pojętego stylingu biegowego.
Przy pisaniu posiłkowałam się wiedzą z sieci, wnikliwą analizą etykiet na odzieży oraz własnym, nabytym w przestrzeni czasu – doświadczeniem życiowym.
Czym jest odzież biegowa – właściwie jest czystą chemią. Poza niszowymi wyrobami zawierającymi wełnę, tkaniny lub dzianiny na ubrania biegowe powstają w wyniku procesów chemicznych – dokładnie tych samych – w wyniku których otrzymywane są plastikowe butelki czy torebki foliowe (* to by było wyjaśnienie tytułu rozdziału).
Do produkcji tkanin i dzianin funkcyjnych stosuje się włókna syntetyczne,wytworzone z polimerów otrzymanych w procesie syntezy chemicznej. Podczas produkcji włókien chemicznych można wyodrębnić kilka etapów: otrzymanie masy włóknotwórczej ( polimeru), formowanie włókna, rozciąganie włókna i końcowe operacje wykończalnicze. I to właśnie te końcowe operacje, przy wykazaniu się sprytem, za pomocą dodatków czy wymyślnych splotów sprawiają, że surowiec przeznaczony (między innymi) na worki na kartofle pozyskuje cechy pożądane dla funkcyjnej odzieży biegowej.
Jakie to cechy:
elastyczność niekrępująca ruchów
sprawne odprowadzenie potu powstałego podczas wysiłku
utrzymanie optymalnej ciepłoty ciała – termoregulacja
poprawa funkcjonowania układu krwionośnego
poprawa wydolności układu mięśniowego
wytworzenie właściwej otoczki psycho-klimatycznej sprzyjającej poprawie wyników sportowych
łatwość użytkowania poprzez nieskomplikowany sposób konserwacji – zwykłe pranie i szybkie wysychanie
wysoka trwałość
i tak dalej,dalej…
Wczytując się w opisy „możliwości” modeli odzieży różnych producentów, wniosek możemy wysnuć tylko taki, że obcujemy z materią genialną do stopnia genialności.
Za tą wyjątkowość odpowiadają w zasadzie trzy składniki. Wytwarzane od lat czterdziestych ubiegłego wieku poliestry i poliamidy oraz od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku – elastomery poliuretanowe.
By sprawę uprościć;
Posługując się polskimi nazwami handlowymi – biegamy w stilonach, elanach, bistorze i równie swojsko brzmiącej lajkrze.
By sprawę utrudnić;
Poetycka definicja włókien poliestrowych brzmi – jest to grupa włókien syntetycznych wytwarzanych w wyniku polikondensacji kwasów dikarboksylowych z alkoholami polihydroksylowymi, najczęściej kwasu tereftalowego z glikolem etylenowym.Jasne.
By sprawę wyjaśnić;
Poliester – główny składnik „pakietowych koszulek” posiada bardzo dużą wytrzymałość, jest łatwy w konserwacji i odporny na działanie promieni słonecznych.
Poliamid – to nylon. Występuje jako dzianina lub tkanina. Z niego szyje się wiatroszczelne kurtki. Ma niższą od poliestru sprężystość i żółknie na słońcu.
Elastomer poliuretanowy – lycra, elastan -włókno rozciągliwe, które rzadko w wyrobach występuje samodzielnie. Najczęściej splatane lub oplatane jest poliamidem.
By sprawy nie przedłużać;
Kończę ten rozdział.