W związku z tym, iż od jutra, a więc od 22 sierpnia rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce to pomyślałem sobie, że napiszę na stronie klilka moich refleksji.
Mistrzostwa rozpoczynają się o 1.30 polskiego czasu od mocnego akcentu jakim bez wątpienia jest Maraton mężczyzn. Parę słów o tej konkurencji. Przyglądając się liście startowej można jasno stwierdzić, iż faworytów jest dwóch, a więc Denis Kipruto Kimetto i Wilson Kipsang Kiprotich. Pierwszy jest aktualnym rekordzistą świata w maratonie z fenomenlanym wynikiem 2.02,57, a drugi jest byłym rekordzistą na tym dystansie z niewiele gorszym czasem – 2.03,23. W moim odczuciu większe szanse ma ten drugi ? Spytacie dlaczego ? Doświadczenie na imprezach rangi mistrzowskiej przemawia za Kiprotichem. Obaj nie są młodzi (jak na warunki kenijskie są wręcz weteranami) bo Kimetto urodził się w 1984 a Kiprotich w 1982 roku, ale Kiprotich w tym roku legitymuje się leszpym czasem, a więc 2.04,47 do 2.05,50 Kimetto. Może to nie jest wystarczający argument, bo przecież różne są trasy maratonów, ale Kiprotich jest brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Londynie i doadtkowo zajął 4 miejsce w 2009 w Mistrzostwach w półmaratonie. W przypadku Kiproticha trudno szukać w jego CV startów na imprezach rangi mistrzowskiej. Dlatego typuję mimo wszystko Kiproticha. Jest trzeci Kenijczyk, urodzony 10 01 1985 Mark Korir, legitymujący się wynikiem 2.05,49 ze zwycięskiego maratonu w Paryżu, ale poza tym niewiele o nim wiadomo. Jego rekordy na bieżni są naprawdę mizerne jak na kenijskie warunki, odnalazł się natomiast na trasach asfaltowych. Nie spodziewam się jednak w jego przypadku medalu.
Na liście startowej widniej też ciekawy zawodnik z Bahrajnu – Shumi Dechasa, jest to oczywiście naturalizowany Afrykaner, ale jego rekord życiowy 2.06,43 i tegoroczny wynik 2.07,20 z prestiżowego maratonu w Hamburgu (w którym kiedyś zwyciężał Ś.P. Piotr Gładki) pozwala go widzieć w roli jednego z faworytów. Napisałbym słowo o Etiopczykach, ale poza Tsegayem żadnego nie znam… Mają wspaniałe rekordy życiowe, ale jakoś im nie dowierzam…
Zapomniałbym o najważniejszym zawodniku…
STEPHEN KIPROTICH, zawodnik z Ugandy, mistrz świata z Moskwy 2013, mistrz olimpijski z Londynu. Jego doświadczenie, pomimo młodego wieku jak na maratończyka (ur. 1989) pozwala go upatrywać jako „czarnego konia” tych zawodów. Nie zdziwię się jeśli Kiprotich znowu wygra.
Przeglądając listy startowe poza Afrykanerami trudno znaleźć zawodników, którzy są w stanie realnie powalczyć o czołowe lokaty ( miejsca 1-8 ). Może jeszcze Mongoł Ser-Od Bat-Ochir, legitymujący się wynikiem 2.08,50, startującym w wielu maratonach świata z sukcesami. Wśród Europejczyków nie widzę niestety kandydatów… Może dwaj włoscy weterani, Mistrz Europy Danielle Meucci I Ruggerio Pertile a reszta… słabiutko… Szkoda, że PZLA nie zdecydował wysłać się nikogo z polskich maratończyków, bo naprawdę byłaby szansa na przyzwoite miejsce.