Limity nie dotyczą elity

 

Ruszyły zapisy do Rossmanna. Na fejsie (przypadkiem) reklamuje je moja mordka roześmiana.

Próbowałam przeczytać regulamin biegu – nie da się tego zrobić ze zrozumieniem, niestety.

Sprawę obniżenia limitu do 1h 20minut – dowcipnie skwitować można pojawieniem się nowego sponsora z branży „na gazie”. Sprawa jest już w połowie nieaktualna – jeszcze tylko w jednym miejscu należy poprawić regulamin. Tylko? – ano jeszcze przeprosić by wypadało.

 

Na fotce, która zamieszczona została pod wyjaśnieniem tego fopasa został wykorzystany mój wizerunek. Więc teraz do tego wizerunku dodam komentarz – tutaj, bowiem wnikliwy analizator cyfrowego świata, zauważył napewno, że wyłączyli mi możliwość komentowania w miejscu docelowym. A jako osoba złośliwa z natury, skomentować se muszem.

 

Limity czasowe na biegach? Po co są ? Dla zawodnika, który nigdy się o nie otarł, są tylko wysiłkiem przeczytania jeszcze jednej linijki w Regulaminie Biegu. Dla organizatora biegu w trudnych, nieprzewidywalnych warunkach (biegi górskie) limit czasowy biegu jest okresem maksymalnej koncentracji i odpowiedzialności. Dla „cieniasa” takiego jak ja – limit jest granicą przyzwoitości. Dla organizatora dużej imprezy masowej, której wiodącą funkcją jest popularyzacja biegania jako najprostszej formy aktywności ruchowej wśród dorosłych i młodzieży szkolnej, limit czasowy są kwestią tylko do zaakceptowania. Zwyczajowe limity od dawien dawna wynoszą:

5 km – z reguły nie ustala się

10 km – 1h:30min do 2h:00min

uliczny półmaraton – trzy godziny

uliczny maraton – sześć godzin

 

Wyjątek: Dębno – z limitem pięciogodzinnym. Ale to inna bajka i w sumie słuszna, jeżeli postrzegać je jako wisienkę na Koronie Maratonów.

 

W tym roku Dębno ze swoimi błyskawicznymi zapisami pokazało, że „limit” może być szansą na sukces.

 

Sukces, Który można powielić w Łodzi. Tak. Doz, mimo wypasionego koszyka, sprzedaje się topornie. Łódź, bez rzeki (przeciągi i mosty), po remontach, na sympatycznej wysokości bezwzględnej, z możliwością wytyczenia szybkiej, płaskiej, osłoniętej trasy daje możliwość zorganizowania maratonu na „życiówkę” z poniżej 4 godzin. Limit czasowy łódzkiego biegu maratońskiego okroić można do czterech godzin. Maratończyk z medalem z Łodzi to byłby „któś”. Właściwie, byłby prawdziwym maratończykiem, bo przecież każdy kto nie daje rady maratonu pyknąć w cztery godziny jest niedomytą niemotą.

 

Jeżeli kogoś „zabolało” w tym momencie- był to efekt zamierzony. Tak samo mnie „zabolało” okrutnie, gdy doczytałam się limitu czasowego w Biegu Ulicą Piotrkowską szacowanego na jedną godzinę i dwadzieścia minut. Nie chodzi o mnie, bo już umiem biegać „szybciej”. Chodzi o amatorów którzy trenują, starają się, może walczą z jakimiś demonami,a niekoniecznie przekłada się to na szybkość pokonywania kolejnych kilometrów. Czy osobom takim nie należy się kwadransik luzu do limitu. Czy będąc na trasie mają się intuicyjnie obawiać „zdjęcia” niekoniecznie takiego jak robi Doktorek? Prawdą jest również to, że to takie trochę igły z widły. W zeszłym roku tylko jedna zawodniczka ukończyła Bieg Piotrkowską z czasem powyżej godziny i dwudziestu minut, a tegoroczna trasa jest dużo szybsza. Są na Piotrkowskiej sprawy ważniejsze. Trasa jest szybka, ale również wąska. Powinno się dać szansę wszystkim na jak najlepszy wynik. Sprawa stref czasowych – pominięta jest, jak na razie w regulaminie do tego biegu. A to ważne, by każdy stanął w swoich widełkach i nie był zawalidrogą dla innych. A czasami aż kusi, by stanąć na początku. Na mojej fotce, w tym wpisie, zegar na mecie pokazuje czas 1:08:03. Mój czas netto był 1:00:38. Celowałam w złamanie godziny, ale przytrzymały mnie flary przed metą. Może gdybym ustawiła się z przodu, gdzieś w piątym rzędzie – zegar pokazałby czas poniżej godziny. Nawet nie może – na 100% by pokazał. Ludzi z końca stawki zawsze będzie kusiło, by ustawić się z przodu. Zwłaszcza przy niskich limitach czasowych – jest to zachowanie intuicyjne i naturalne. Dobry organizator potrafi sobie z takimi rzeczami poradzić, chociażby zaniechując limitów czasowych. Na Piotrkowskiej, w sobotę, wieczorem – dwie godziny brutto od startu, czyli 19.00-21.00. Nie ma przepychanek. Jest luz i spokojnie da się.

Och – lubię czytać te regulaminy. Wyczytałam jeszcze, że jest nowa kategoria branżowa na Pietrynie – instalator branży grzewczej. Jaki klub zaopiekuje się całym pudłem w tej kategorii? Nie ma żadnych wątpliwości – najlepszy. Tylko, czy przewidziana jest klasyfikacja dla kobiet również? Instalatorka branży grzewczej, piecowa czy gazerka ? Jednak mają poczucie humoru. Mimo wszystko.

 

W czwartek 28.01.2016 zapraszam do Truchtu na moją pogadANKĘ. Mam już przygotowane slajdy. Nie będę się wymandrzać. Wygrałam całkiem dużo rzeczy w różnych konkursach internetowych w zeszłym roku ( drogie buty do biegania, cztery drogie bluzy z długim rękawem, długie spodnie, spodenki, cztery pary majtek, dwa darmowe wjazdy na bieg, lot paralotnią i jeszcze gotówkę i najważniejsze – kosz kiełbasy) – opowiem jak to się robi. Na serio.

Powiązane Posty