Lekcja zwolnienia.

Koniec przerwy. Dzwonek. Gotowi i  przebrani w strój sportowy, czyli ciemne spodenki (chyba zielone) i białą koszulkę. Jeszcze tylko sprawdzenie listy obecności; jedna może dwie osoby nie przygotowane (ktoś zapomniał stroju, ktoś jest przeziębiony). Klasa liczy prawie 40. chłopaków. Tak – właśnie zaczynamy lekcję WF-u. Świętość przez duże Ś. Czekamy na nią od poprzednich zajęć. Najpierw rozgrzewka kilka minut, potem dzielimy się na grupy i część gra w siatkówkę lub koszykówkę – w zależności od weny wuefisty, część idzie ćwiczyć do siłowni należącej do szkoły, a pozostali ćwiczą na ścieżce zdrowia, na materacach, w korytarzu przed salą gimnastyczną. Obecnie te ćwiczenia mają różne nazwy: crossfit, fitnes etc.

Wszyscy mają frajdę z lekcji i ćwiczą z nieukrywaną radością. Nie ma znaczenia kto ma jakie umiejętności. Jest oczywiste,  że jedni są lepsi w sportach indywidualnych inni w zespołowych. Każdy znajdzie coś dla siebie. Oczywiście lekcje są modyfikowane w zależności od pory roku. Zimą np. mamy super niespodziankę w postaci gry w piłkę ręczną na bosaka na śniegu. Oczywiście po wcześniejszej rozgrzewce i odpowiednim zakończeniu lekcji. Nie mam mowy o przeziębieniu. Wiosną czy jesienią raczej piłka nożna jako numer jeden. Do tego mnóstwo lekkiej atletyki na wolnym powietrzu.  Testy i sprawdziany na 100, 400m czy skok w dal.  Nauczyciele WF-u mają tu respekt. Każdy marzy o załapaniu się do reprezentacji szkoły w obojętnie jakiej dyscyplinie. Siatkówka, koszykówka, ciężary czy lekka atletyka nie ma znaczenia.  Zawsze to kilka dni usprawiedliwionej nieobecności, a i poważanie u płci przeciwnej nie bez znaczenia.  

         Tak było na prawdę. W takich WF-ach brałem udział w całej szkole średniej. Można powiedzieć, że materiał powyżej został napisany na faktach. Generalnie podobnie było w podstawówce. Wyjątkiem było ostatnie 1,5 roku wspomnianej właśnie podstawówki w jednym z byłych wojewódzkich miast blisko Łodzi. Pomińmy, które to było miasto. Tam lekcje WF-u przypominały horror. Nauczyciel autorytet wyrabiał sobie biciem za każdą niesubordynację lub niewłaściwe wykonywanie ćwiczeń. Obecnie nie do pomyślenia. Było minęło. Teraz pewnie miałby 100% zwolnień.

To od czego zależy udany WF?.

Dlaczego na niektórych WF-ach nie ćwiczy nawet ponad połowa uczniów?

Rozmawiałem z nauczycielami nie tylko WF-u i faktycznie jest problem. Już od gimnazjum zaczyna się trend na zwolnienia z WF-u. Byle mieć minimum 50% zaliczonej obecności, bo powyżej tej liczby jest się klasyfikowanym. Wina jest po obu stronach. Szkoły często nie są przystosowane do przeprowadzania regulaminowej liczby lekcji; po prostu brakuje miejsca. Nauczyciele też różnie przykładają się do swoich obowiązków – jak w każdej dziedzinie życia. Jednemu się chce, inny przychodzi odrobić pańszczyznę. Lekcje bez zaangażowania nauczyciela WF skazane są na niepowodzenie (patrz powyżej). Gdzie są w tym wszystkim rodzice?. Przecież to oni bardzo często wypisują zwolnienia swoim pociechom.  Nawet ten ‘zły’ WF zapewnia ruch i buduje naszą kondycję.Okazuje się, że w tej negatywnej statystyce przeważają dziewczyny; a bo makijaż, a bo trzeba się przebierać, a bo się spoci itd. Powody rezygnacji są też i inne; wspomniany powyżej brak zaangażowania nauczyciela, który rzuca piłkę i mówi pograjcie sobie, czy niedostosowanie poziomu danej dyscypliny do najsłabszych uczniów. Ci są od razu zniechęceni widząc dysproporcje pomiędzy nimi, a bardziej sprawnymi uczniami.  Czy nie można dla tych, którzy ze sportem nie są do końca za pan brat zorganizować zajęć alternatywnych? Może nie do końca nadawałby się do tego  szachy, brydż sportowy czy dart uważane również za dyscypliny sportowe. W końcu to prawie jak siedzenie przed komputerem, a tego chcemy uniknąć. Zdecydowanie lepszy byłby taniec. A może WF zaliczyłaby teoria z sędziowania dla osób wybitnie asportowych?.

  Znam przypadek notorycznego zwalniania z WF-u jednego z chłopaków, przez cały okres szkoły. Na koniec okazało się, że nieszczęśnikowi się zmieniło i chciał zdawać do szkoły wojskowej, a tam z takimi papierami (statystyki z WF-u) ani rusz. Zdesperowana Matka próbowała jeszcze coś odkręcać  wstecz w szkole, ale nic nie wskórała.

 

Ćwiczymy więc na WF-ach. Sport to zdrowie.

 

 

Krzysztof Józefowicz

 

trucht.com

Powiązane Posty