Kwintesencja upodlenia – Runmageddon Beskidy

Widząc moją rzeźnicką koszulkę i łemkowską bandankę w których napierałem, ktoś mnie zapytał, czy 150 km w górach jest trudniejsze od Runmageddonu. Odpowiedziałem, że to zupełnie różne rodzaje sponiewierania. To pierwsze to długie i powolne umieranie, a na tym drugim można się upodlić szybko i ostro. Sam nie wiem, co w swoim masochizmie lubię bardziej.

O subiektywnej trudności biegu świadczy u mnie czas, po którym byłbym gotowy wrócić na następną edycję. Po mniej lub bardziej udanych zawodach, dostaniu mniejszego lub większego wpierdolu, zwykle po upłynięciu maks 24h stwierdzałem, że mogę to znowu zrobić. Na RMG Ultra dopiero po 48h myślę, że tak. Co do ŁUT150, jeśli mają być takie warunki jak w 2014, do tej pory nie jestem pewny. Czy na tej podstawie mogę coś porównać? Patrz wyżej.

Jak mi poszło? Ostrzegam, boli od samego czytania!

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/silnalina-nasz-runmageddon-ultra-nie-jest-bieg#.Vypq93rflaU

Trochę fotek z krótszego dystansu Rekrut, nieźle oddających wybrane atrakcje turystyczne:

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/zasiekami-pod-gore-zjezdzalnia-w-dol-szalal-rekrut-foto#.Vyo4x3rflaV

Więcej materiałów z RMG Beskidy wkrótce.

pozdro!

k

 

Powiązane Posty