Druzgocząco przychylna recenzja z Pierwszego Treningu.

Powiedzmy, że to mój setny wpis na tym blogu. Ładnie się uzbierało. Teraz, jak już pewnie wszyscy wiedzą piszę książkę – a co, ambitnie. Tylko nie o tym chciałam pisać. Mój pierwszy wpis był na temat NW i ten też będzie.
Fit Fabric w ramach Światowego Dnia Serca oferuje mam serię bezpłatnych treningów Nordic Walking. Zbiórki są o godzinie 18.00 w poniedziałki i czwartki przed bramą główną do Zoo. Następnie grupa nabywa bilet zbiorowy do powyższej placówki i miarowo przemierzając alejki ogrodu stanowi sezonową atrakcję czyniąc konkurencję dla pingwinków i lemurków. To żart oczywiście.
Zajęcia firmowane są nośnym i wielce aktualnym hasłem „rusz dudę” – to znowu żart.
Teraz już na poważnie. Instruktorem na tych zajęciach jest Przemek Stupnowicz – chłopak, który dorósł na naszych oczach, stając się prawdziwym facetem. Zgodnie z modą, mógł wyrosnąć na wszechwiedzącego trenera od wszystkiego z gołą klatą i aparatem na zębach. Przemo bardzo dobrze pisze – mógł stać się przynudzającym blogerem wylewającym z siebie kolejne akapity wzruszających opowieści o łamaniu własnych słabości i takich innych tam mądrości. A tu proszę, mamy dojrzałego Instruktora i doświadczonego Sędziego.
Byłam na pierwszym treningu, co prawa bez kijków, bo prosto z roboty z ciekawości zwykłej. Było super. Przemek swoje treningi, tak mi się wydaje, poprowadzi w stronę sportowego NW. Nie jest to, jak się większości wydaje – zabawa. Początkowo trzeba przełamać trochę wstydu braku koordynacji, że mimo chęci, ręce pracują jak u stracha na wróble, a nogi same potykają się jedna o drugą. Po opanowaniu techniki trening NW z racji, że angażuje prawie wszystkie mięśnie, łącznie z głową to doskonała jednostka uzupełniająca trening biegacza. Osobiście, w tajemnicy wielkiej oczywiście to piszę, gdy wzbiera we mnie chęć bicia własnych biegowych życiówek, swój trening opieram głównie na mocnym wycisku NW. Wzmacniam wtedy nogi i ramiona w czasie krótszym, niż tylko biegając. Przed maratonami też zamiast dwugodzinnych wybiegań preferuję czterogodzinne spacerki o kijkach.
Teraz jestem w „psychicznej fazie” bicia własnego rekordu na pięć na parkrun i na Maratonie we Wrocławiu też zamierzam obcinkować  „ życióweczkę”. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo rekordy te mam zamiar na treningach w sposób dosłowny – wychodzić. To kolejny żart oczywiście.
Polecam treningi z Przemkiem. Jeżeli ktoś nie próbował NW jest okazja by na bezpłatnych treningach poznać najlepsze strony tej aktywności fizycznej. Dobry Instruktor, wspaniała atmosfera. Jedynym mankamentem NW jest, że zaboleć potrafi do bólu. Dobrą stroną tego bólu jest, że boli to, co wymaga pracy.
Poniedziałek, czwartek godzina 18.00 przed ZOO. Na razie do końca września. Potem jak będzie grupa, ciągniemy dalej – aż do pierwszych śniegów, kiedy to przypniemy narty. Pierwsze śniegi w obecnie zmieniającym się klimacie prognozowane są na rok 2057, więc jest dużo czasu by nacieszyć się samymi kijami.
W wakacyjnym nastroju – wasza Anka W

Powiązane Posty