Podobnie jak w roku ubiegłym, postanowiłam sprawdzić swoją formę w biegu na 10 km ( maraton cały czas leży poza zasięgiem moich możliwości ).
W sobotę wybrałam się po pakiet startowy. Po wypakowaniu worka w domu byłam trochę zaskoczona narzutą – kamizelką (czy można tak ją określić ?) z pomarańczowej folii. Kompletnie nie wiedziałam do czego służy, na bieg jej nie wzięłam i z zazdrością spoglądałam w niedzielę na okryte nią przed startem osoby, podczas gdy ja nieco marzłam, gdyż ubrana byłam lekko.
Ruszyłam w tempie nieco poniżej 6 minut na kilometr i cały bieg tempo utrzymałam. Biegło mi się fantastycznie, uważam, że pogoda dopisała wyjątkowo, kibice byli kapitalni, zwłaszcza miło się patrzyło na te zaangażowane, przejęte dzieciaki – super ! Chyba wszystkie powinny zdobyć nagrody mistrza kibicowania !
Jeżeli chodzi o trasę bardziej mi pasował kierunek ubiegłoroczny, ponieważ pod koniec biegło się chyba trochę bardziej w dół. Mimo to, poprzedni wynik pobiłam o ponad 6 minut, a za rok chciałabym wypaść jeszcze lepiej. A może się uda w biegu Piotrkowską ? Zobaczymy 🙂
Cieszę się, że w Łodzi pojawia się coraz więcej imprez biegowych, przydałby się jeszcze jakiś uliczny półmaraton.