ReporterMagazine – Jak to jest z tym dodawaniem znajomych na FB?
Piotr Warych – FB umożliwia tzw. odwrócone zawieranie znajomości. Czyli najpierw proszę kogoś, kogo np. na oczy nie widziałem (lub widziałem przelotnie) , żeby dodał mnie do znajomych. W tym momencie o wiele łatwiej później podejść do takiej osoby w realu i zagadać. Bo powstaje wrażenie, że już się gdzieś widzieliśmy czy spotkaliśmy.
RM – A tak naprawdę widzieliście np. tylko swoje zdjęcia. I to działa?
PW – Działa jak cholera. Później ja, lub ta osoba zagadujemy do siebie w realu, bo wydaje się nam, że się już spotkaliśmy, że się znamy. Jest o wiele łatwiej podejść do osoby, która jest twoim znajomym na FB. Wszystko przez wrażenie, że już się widzieliśmy. Przez zdjęcie.
RW – Odwrotnie jest trudniej.
PW – Oczywiście. FB daje możliwość oswojenia znajomości w wirtualnej przestrzeni. I to zupełnie obcej osoby. Ale, gdy spotykam się w realu to już nie jest tak naprawdę zupełnie obca osoba. Iluzja i wrażenie, że się skądś znamy, pozwala o wiele łatwiej podejść, zaczepić czy zagadać. I to jest ten fenomen odwróconego sposobu zawierania znajomości.
RM – Dodatkowo działa syndrom wspólnych znajomych. Ma się wrażenie, że tego kogoś na pewno już gdzieś spotkałeś, tylko nie zapamiętałeś.
PW – To jest bardzo ważny czynnik. Wszystko to, razem wzięte, tworzy mocne podwaliny pod prawdziwą znajomość.
RM – Czy zdarzyło ci się, że podchodziła do ciebie osoba, a ty nie wiedziałeś, kto to jest?
PW – Wielokrotnie. Podchodziła jakbyśmy się znali i tylko to miało znaczenie. Podchodziła z luzem, uśmiechem. Pytała nawet, czy jestem Piotrek, żeby się upewnić. To buduje od razu miłą atmosferę. Rozmawiamy i już jesteśmy znajomymi w realu. Teraz tylko od nas zależy jak daleko to pociągniemy. Ale ten najtrudniejszy element, czyli przełamanie pierwszych lodów – następuje w bardzo naturalny i przyjemny sposób. Bez spinki. Dlatego ten sposób zawierania znajomości jest tak fenomenalny.
RM – Czy są tradycjonaliści, którzy dodają do znajomych osoby, które jedynie dobrze znają z reala?
PW – Tak, ale są na wymarciu. To nieliczne jednostki. Można poznać je po tym, że piszą do mnie <Skąd my się znamy, Piotrze?>, czy coś w tym stylu.
Nie rozumieją idei powstawania znajomości na FB lub są przeciwni takiemu sposobowi zawierania znajomości.
RM – Wierzą, że inni też tak robią.
PW – Przeważnie tak. Odrzuca ich tak zwane kolekcjonowanie znajomych. Mają swoje kamienne i archaiczne zasady. Albo czują się lękowo w przestrzeni FB. Wszystkim <obcym> przypisują kolekcjonowanie avatarów. Nie rozumieją zasady odwróconej znajomości lub brzydzą się takim sposobem.
RM – Jaki profil psychologiczny ma taka osoba?
PW – To ktoś, kto chce zachować prywatność w świecie internetu. Często ktoś podejrzliwy, mrukliwy, ze szczątkowym poczuciem humoru. To, co zauważyłem, to to, że ludzie ci, którzy zaryzykowali i przełamali się – mimo początkowych oporów otwierają się, komentują i stają się tym samym bardziej pewni siebie w realu. Kiedy przekonają się, że nikt ich tutaj nie obedrze ze skóry – stają się coraz bardziej wyluzowani. Często przestają być tacy sztywni i spięci i okazuje się, że obserwując komentarze innych – wylewa się z nich chęć pisania. Wylewa się z nich humor, o jaki ich nie podejrzewałem.
RM – I o który pewnie sami się nie podejrzewali.
PW – Tak. Często puszczają hamulce i zahamowania. I to czyni ich życie bardziej urozmaiconym i ciekawszym.
RM – Czyli FB potrafi działać terapeutycznie?
PW – Przy pewnego rodzaju ciepłej zachęcie potrafi być naprawdę dobrym terapeutą . Umożliwia wejście w wybraną społeczność dość bezstresowo. Przykładowo ten wywiad powstał dzięki jednemu pytaniu zadanemu mi na FB przez Magdę Bąk.
Dla mnie znajomi z FB i ich komentarze są też dodatkowo motywacją, inspiracją i kopalnią pomysłów. Jedno zdanie jakiejś osoby potrafi dać pomysł do napisania artykułu.
RM – A czemu tak bardzo lubisz komentarze?
PW – Uwielbiam i kocham komentarze, bo one powodują, że czuję energię zwrotną. Czuję się czytany. Komentarze powodują, że czuję interakcję z innymi. Mogę później w rozmowie z daną osobą zagaić jakiś konkretny temat, pożartować o tym, co komentowaliśmy. Odpowiadanie zaś na czyjś komentarz jest prawie zawsze pobudzające i napędzające. Komentarze napędzają mnie do dalszego pisania. Komentarze… o komentarzach mogę pisać w nieskończoność. Kocham je.
RM – Stąd nadchodząca akcja obcinania kciuków osobom lajkującym i nie komentującym.
PW – Osoby unikające komentowania, a jedynie lajkujące zasługują na najwyższe potępienie. Będą fizycznie zmuszane do zmiany swoich nawyków. Skoro mieli dość siły, żeby przeczytać tekst, polubić go – zmusimy ich przy pomocy sekatora do jeszcze jednego małego wysiłku – napisania komentarza.
RM – Jaka firma dostarczy sekator?
PW – Fiskars oczywiście. Bo sporo kciuków jest do obcięcia.
Piotrek Warych (pwarych@poczta.onet.pl)
Zapraszam na http://www.facebook.com/pwarych