Typowym przedstawicielem osobnika mdlejącego na trasie jest samiec wiek 20-30, wzrost 186-192, waga 78-85, któremu internetowe plany treningowe i audycje telewizyjne, brzęczą dasz radę w dziesięć tygodni i tak dalej. Druga grupa to 40 latki z niezaleczoną kontuzją. Tu na szczęście jest w odwodzie komórka, żona w samochodzie, koledzy, odrobina zdrowego rozsądku, chyba że zachce się przedbiegowych eksperymentów. Ostatnia grupa to osobnicy, którzy zapomnieli jak wygląda ich PESEL.To już taka wada biegania, że nikt nie wie kiedy z tym skończyć.
Pozostają jeszcze kobiety, one są silne z natury. Bieganie kobiece to nie jest jeszcze max. możliwości. Babka, zanim fiknie wymyśli jakieś kolanko, kostkę czy skurcze.
Skąd ja to wiem – jako osoba zamykająca stawkę mam odrobinę doświadczenia z obserwacji, na dłuższych biegach przeważnie do trzech razy sztuka.
Tak mnie naszło, bo w sumie nie wiem jaka powinna być moja reakcja, gdy tak pod koniec biegu doganiam osobnika, który co prawda uprawiając Ministerstwo Dziwnych Kroków, wytrzymuje moje tempo 7min/km. Dyskusje i prośby o zakończenie biegu z taką osobą nie mają sensu –na pograniczu świadomości musisz posuwać się do przodu i już. Zawsze w takich wypadkach zgłaszam takie przypadki do punktów medycznych, czy osób związanych z organizacją biegu.
Z drugiej strony nie ma boleśniejszego doświadczenia, jeżeli organizator zmusza do zakończenia biegu, a ty możesz ten bieg regulaminowo kontynuować (limit czasu).