Bilet w jedną stronę, czyli Szakale w Kigali.

Kigali – stolica i największe miasto Rwandy. Położone jest w centrum państwa. Od uzyskania niepodległości przez kraj w 1962 stanowi jego największy ośrodek ekonomiczny, kulturalny i transportowy. Znajduje się tu dom i biura prezydenta Rwandy oraz biura ministerstw rządu.7 kwietnia 1994 w mieście rozpoczęły się masowe mordy ludności z plemienia Tutsi, które dokonywały uzbrojone bandy z plemienia Hutu oraz wojska rządowe (w stolicy kręcono oparte na faktach filmy: Hotel Ruanda – 2004 i Shooting Dogs – 2005). Poniżej ekskluzywny wywiad Reporter Magazin z Piotrem Warychem o podróży Szakali do Ruandy. 

ReporterMagazine – Jak liczne jest grono Szakali Bałut?

PiotrWarych – Dokładnie nie wiem, ale wiem, że firma, która sponsoruje wyjazd do Afryki na Maraton w Rwandzie postawiła jeden warunek.

RM – Jaki to warunek?

PW – Szakale muszą się pozbyć czterech biegaczy. Na stałe i trwale.

RM – Co znaczy trwale?

PW – Trwale oznacza, że ta czwórka ma być trwale nieosiągalna dla nikogo nigdy nigdzie.

RM – Grubo. I co? Zgodzono się na taki warunek? Afrykański maraton w zamian za cztery osoby?

PW – Tak. Ciągnięto słomki. Żeby było sprawiedliwie – Szakale Bałut zostaną uszczupleni o dwie dziewczyny i dwóch mężczyzn. Żeby pechowym biegaczom nie było przykro – to właśnie oni pojadą do Rwandy i pobiegną maraton.

RM – Przewrotna, ale i pikantna historia. Czy kupiono już bilety?

PW – Oczywiście. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

RM – Na kiedy przewiduje się powrót?

PW – To są bilety w jedną stronę.

RM – Aha. A jacy są gospodarze, znaczy się tubylcy? Uprzejmi i gościnni, czy raczej nie lubią obcych?

PW – Na pewno są bardzo pracowici i uchodzą za dobrych organizatorów. Potrafią w 100 dni, ręcznie, przy użyciu jedynie maczet wytłuc milion ludzi. Poza tym są gościnni i uprzejmi. I lubią sport – każdy kibicuje jednej z dwóch drużyn – Tutsi lub Hutu. Trochę jak w Łodzi. Widzew albo ŁKS. W 1994 roku doszło tam właśnie do największej na świecie ustawki.

RM – Kto wygrał?

PW – Jednogłośnie wygrali Hutu. Poprzez Total KO.

RM – Mówisz, że to trochę jak z Widzewem i ŁkSem w Łodzi. Też podchodzą do Ciebie i pytają -„Za kim jesteś?”

PW – Coś w tym stylu. To taka ich narodowa zabawa. Tylko, że tubylcy mają w dowodzie wpisane komu kibicują. Więc podchodzą i mówią – „pokaż dowód!”

RM – A jak zapomniałeś albo nie chcesz pokazać?

PW – To duży nietakt i niefart zarazem. 

RM – Mogą Cię pobić?

PW – Biją maczetami, więc pobicie ma charakter nieodwracalny. 

RM – Podobno czwórka Szakali będzie musiała wyrobić sobie rwandyjskie dowody osobiste, w których musi widnieć miejscowa drużyna, której się kibicuje.

PW – To prawda. Każdy obcokrajowiec musi się określić, zanim wsiądzie do samolotu.

RM – Czy zostaną rozdane klubowe koszulki?

PW – Tak. Maratonu w Kigali nie wolno biec w barwach narodowych.

RM – Jeden z Szakali, który biegł maraton w Sierra Leone, żalił się, że nie mógł się dowiedzieć jaki miał wynik.

PW – Dobrze, że nie nalegał zbyt długo. W Afryce wyniki maratonów wycina się maczetami na plecach. 

RM – Czy w Kigali też jest problem z wynikami?

PW – Nie ma problemu. Jeśli dobiegniesz do mety, co jest raczej mało prawdopodobne – wynik zostanie Ci wycięty w formie szybkiego, ręcznego tatuażu maczetą na plecach.

RM – A w jakich koszulkach będą biec nasi?

PW – Tutsi.

RM – A kto organizuje maraton?

PW – Hutu.

Zdjęcie wykorzystane w artukyule przedstawia wolonatriuszy obstawiających trasę maratonu!

Piotrek Warych (pwarych@poczta.onet.pl)

Zapraszam na http://www.facebook.com/pwarych  

Powiązane Posty