Psim zaprzęgiem na maraton do Paryża

Na dwa tygodnie przed maratonem miałem zaplanowany start w Pucharze Polski Psich Zaprzęgów w pewnym sensie miał być to eksperyment. Wszyscy z grupy treningowej Krzyśka Pietrzyka w ten weekend mieli zaplanowane starty na atestowanych dyszkach (każdy zrobił życiówkę). Ja postanowiłem zmierzyć się z przełajową trasą zarówno w sobotę jak i niedzielę w Lubieszowie. Przed zwodami w środę zrobiłem trening 10×1 km, potrzebowałem lekko przewietrzyć płuca po ostatnich zawirowaniach treningowych z powodu choroby.  Jak widać poniżej z formą nie jest tak źle, co widać po ostatnich odcinkach:

1. 4:00 sr, tętno 156

2. 4:02 – 163

3. 3:57 – 161

4. 4:02 – 157 

5. 4:06 – 156

6. 4:00 – 159

7. 3:56 – 158

8. 3:59 – 160 

9. 3:43 – 164

10. 3:43 – 166

W środę rozbieganie, piętek wolny, a w sobotę start w psich zaprzęgach, pierwszego dnia do pokonania był odcinek 3,5 km. Startowaliśmy co 30 sekund, na trasę wyruszyłem jako pierwszy, biegło mi się nadzwyczaj dobrze, biorąc pod uwagę że jestem treningu maratońskim i nie robiłem w ogóle szybkości, cieszy szczególnie tempo na ostatnich 500 metrach. 

Po pierwszym dniu miałem jedną sekundę przewagi nad drugim zawodnikiem, w niedzielę dystans to ok. 4,6 km. Taktyka była wydawałoby się prosta, trzymać się zawodnika z Czech, a na końcówce uciec, żeby nie stracić minimalnej przewagi. Start masowy, sędziowie wprowadzają lekki zamęt bo mój rywal nie stoi w pierwszej linii, odliczanie ruszamy, a ja już po ok. 50 metrach leżę na ziemi i widzę jak wszyscy mnie mijają, wstaję i ruszamy z Rastą w pościg, zawodnicy przed nami zrobili wolny korytarz co umożliwiło się nam rozpędzić, po ok. 500 metrach biegłem już tylko z Milanem. Niestety pościg kosztował mnie sporo i na 600 metrów przed metą już wiedziałem, że nie dam rady wyprzedzić Milana. Mimo wszystko jestem zadowolony, zdobyłem nowe doświadczenie, mocno się przetarłem przed maratonem, a przede wszystkim dobrze współpracowało mi się z Rastą, widać że treningi procentują 🙂   

Dodatkowo na zawodach zadebiutowałem w klasie sc1 i w sztafecie w d1 – nowe doświadczenia, które mam nadzieję zaprocentują na kolejnych startach w zaprzęgach na które wybieram się zaraz po maratonie 🙂

Na zawodach przetestowałem rękawki w których mam zamiar pobiec maraton oraz po raz pierwszy spałem w opaskach kompresyjnych – dzięki czemu moje łydki nadawały się do użytku na niedzielnym starcie 😛

W tygodniu odebrałem wyniki badań krwi i mam niedobór żelaza, mam nadzieję że do maratony uda się uzupełnić, do startu zostało 10 dni! Jeszcze dziś czeka mnie lekki drugi zakres, a w niedzielę mocne 10 z 1 km.  Potem już tylko z górki 🙂

Powiązane Posty