Pacjent będzie żył …

Piątkowa wizyta u Roberta została przełożona na poniedziałek, w pierwszej chwili nie było mi do śmiech, bo chciałem jak najszybciej usłyszeć „wyrok”. Jednak z perspektywy czasu dobrze się stało, bo piątek przed GP Łodzi zawsze jest napięty i trudno znaleźć czas na rzeczy inne niż sprawy organizacyjne choć z drugiej strony „w piąteczek jesteśmy niezniszczalni”. Dodatkowo  w piątek na kolację mieli wpaść Ineska i Faddach, którzy od ponad tygodnia jedli tylko klopsy (podobno runningsucks tak ma) zrobiło się nam ich żal … i zaproponowaliśmy im tradycyjny Polski obiad 🙂 Przynieśli nawet termos, bo myśleli , że dostaną coś na wynos 😛

W niedzielę zawody, bieg i marsz karnawałowy w ramach GP Łodzi.  Na starcie jak zawsze dużo uczestników, tym razem również spora ich część w przebraniach, było dużo śmiechu i zabawy. (Ania pisząc na swoim blogu miała rację, kilku biegaczy przebrało się za kijkarzy i stanęło na starcie o 11:15. Ciekawe jak się czują oglądając filmy w internecie na których ewidentnie widać jak biegną z kijami, czy nadal uważają się na najlepszych kijkarzy w GP Łodzi? Fajnie, że jest duża grupa uczestników, która umie się bawić i przede wszystkim nie oszukuje samych siebie) 

Wracając do mojego kolana w poniedziałek po około godzinnej wizycie u Roberta, różnym ćwiczeniom usłyszałem diagnozę: „górne kolano biegacza” – tydzień z plastrami na kolanie plus ćwiczenia do wykonania i w następny poniedziałek mam iść biegać… brzmi pozytywnie. 

Od dziś zaczynam również dbać o sprawność ogólną i zamierzam ćwiczyć górne partie mięśni, plus brzuch, koniec z lenistwem. Czas przygotować się do wiosny 🙂

 

Powiązane Posty