Bieg Sylwestrowy to stały punkt mojego co rocznego kalendarza biegowego, od dekady jestem na tej imprezie nawet jak nie mogę biegać to pojawiam się w celach towarzyskich. Start na zakończenie sezonu 2015 z założenia miał być sprawdzianem formy w jakiej się aktualnie znajduję. Stojąc na starcie nie miałem żadnego planu na bieg, jak zacząć, jaki czas chce uzyskać, niby myślałem o złamaniu 40 minut, ale nie wiedziałem czy to realne. Bieg zacząłem spokojnie, znam dobrze trasę więc wiedziałem, że na pierwszym kilometrze jest zbieg na którym można szybko zacząć, a później umierać przez resztę trasy, która jest bardzo urozmaicona. W okolicach 2 km dogoniłem Miłka, od tego momentu zaczęła się prawdziwa „biegowa wojna” o każdy kawałek trasy, nikt nie miał zamiaru odpuszczać, atak gonił atak i tak mijały nam kilometry. Ja próbowałem uciekać na zbiegach, Miłek na podbiegach, każda taka próba kończyła się kontrą drugiego. Dopiero na 9 km nieznacznie Miłek mi uciekł i wbiegł na metę jako pierwszy. Muszę przyznać, że takiego biegu w swoim wykonaniu nie pamiętam, walka przez cały dystans, wzajemne nakręcanie się do szybkiego biegu.
Czas na mecie – 38:47 w pełni mnie satysfakcjonuje dla porównania rok temu pobiegłem 43:16 (relacja 2014). Poniżej tempo poszczególnych kilometrów:
Kilka fotek z biegu: