Biegać nie mogę, ale …

W minionym tygodniu po konsultacjach u Roberta usłyszałem, że nie mogę biegać jeszcze przez co najmniej dwa tygodnie. Przyjąłem to, że spokojem, a już po wyjściu z gabinetu wymyśliłem, że do biegania trzeba się przygotować, ponadto w sklepach jest dużo smacznych rzeczy, a waga już nie chce mnie okłamywać 🙂 Padło na rower, upewniłem się, że na kolanu to nie zaszkodzi. Pierwsze dwa dni do pracy było ok, bo mieliśmy wiosnę…kolejne cztery dni odpuściłem, ale w ostatnią niedzielę rzuciłem sobie wyzwanie… w poniedziałek pojechałem do pracy rowerem, dodam że miałem założone sliki i „lekko” zużyte  klocki hamulcowe.  W drodze powrotnej do domu wiedziałem, że po powrocie do domu zmieniam środek lokomocji i jadę zakupić klocki, w planach był jeszcze przedni błotnik, ale sklep nie posiadał takiego asortymentu ….wieczorem w piwnicy odkopałem opony z bieżnikiem i dziś po raz kolejny przyjechałem na rowerze.

Rano do pracy mam  10 km, a wracam dłuższą drogą 15 km. Jak tylko pogoda zrobi się trochę lepsza powrót będzie wynosił ok 35 km. Na początek wystarczy,  może w przyszłym tygodniu wyjdę pobiegać …

Muszę się jeszcze zmobilizować do systematycznego ćwiczenia w domu. Z rowerem się udało, choć człowiek robi się wygodny na starość i łatwo nie było to i z ćwiczeniami się uda!

 

Przez chwilę pomyślałem nawet o duathlonie 🙂

 

Powiązane Posty