Badania …

Krzysztof czy pamiętasz, że dzisiaj mamy w firmie lekarza? Przypomniała  mi rano w pracy koleżanka. Nie bardzo? Kończy się termin twoich badań okresowych  i za chwilę wchodzisz do Pani Doktor. Ok jak mus to mus. Dobrze, że na miejscu. Sympatyczna Pani Doktor po wypełnieniu paru rubryk w formularzu zaczęła od sprawdzenia tętna. I tutaj się zaczyna moja historia. Po krótkiej chwili widzę, że wzrok Lekarki jakby się zmienił i stała się bardziej skupiona. Ale chyba domyślam się o co chodzi. Pytam jakie wyszło tętno? Pięćdziesiąt pięć. No tak bo wie Pani ja już jestem po porannej kawie, a tak w ogóle to trochę biegam i ogólnie dużo się ruszam i pewnie dlatego taki wynik bo jak się wyciszę to tętno  spada  poniżej czterdziestu. Żona czasami w nocy sprawdza czy jeszcze oddycham. No to w porządku bo już chciałam Pana wysłać do kardiologa. Ale w przypadku osób uprawiających sporty wytrzymałościowe to normalne. Niech Pan uprzedza na drugi raz. Dalej już badania według standardowych procedur.No właśnie. Co daje ta cała zabawa w sport? Odpowiedzi jest pewnie wiele. Ja spróbuję spojrzeć na sprawę po swojemu.

 Po pierwsze.

Od pewnego czasu rzadziej choruję. Jasne, trafi się przeziębienie albo jakaś grypa ale bez specjalnych dolegliwości typu dwa tygodnie zwolnienia (na wszelki wypadek już odpukałem w niemalowane). Na zwolnieniu nie byłem od nie pamiętam kiedy (nie liczę miesiąca po złamaniu obojczyka na motorze). Nie wiem czy zasługa regularnych treningów czy zimowe hartowanie. Przecież w praktyce nie ma takiej pogody żeby przeszkodziła w bieganiu.  Jak do tego dołożymy zimne kąpiele po treningu, których  nauczył mnie tego trener z Akademii Triathlonu to całość składa się w sensowną układankę. Z początku z zimnem  było ciężko, ale można się przyzwyczaić, a i regeneracja organizmu po dużym wysiłku jest zdecydowanie szybsza. Na pewno nie dorosłem jeszcze do morsowania. Nie wyobrażam sobie rozebrać się przy np. minus 10 st i wejść do przerębli. Ale może kiedyś.

Po drugie.

Waga. Nie rośnie, a w pewnym wieku jak wiadomo trudno nad nią zapanować.  Powiem więcej przy regularnych treningach można zjeść jakby więcej bez konsekwencji. Znam kilka osób które stosowały różne diety żeby spadło parę kilogramów i rzeczywiście działa to ale na chwilę. Po kilku miesiącach efekt jojo jest widoczny. Dieta bez wzmożonego wysiłku fizycznego pewnie na niewiele się zda, chyba że ktoś ma żelazną silną wolę.

Po trzecie.

Organizacja czasu. Przygotowania do maratonu czy triathlonu zajmują sporo czasu. Treningi zajmują nierzadko kilka godzin tygodniowo. Bezpośrednio przed zawodami często trzeba wpleść w plan dnia dwa treningi. Wymaga to od nas bardziej precyzyjnego planowania tygodnia.  To na pewno pomaga również w organizacji pozostałych naszych działań. Mnie osobiście sport daje dodatkowo pewność siebie. Skoro mogłem ukończyć maraton to co może być trudniejszego?

Po czwarte.

Zwiedzanie. Treningi odbywają się po to żeby w końcu gdzieś wystartować. Starty „na miejscu” po pewnym czasie najnormalniej się znudzą. Dla mnie jest to okazja do poznawania nowych miejsc w kraju i poza jego granicami. Przed rozpoczęciem sezonu można sobie zrobić plan miejsc wartych zobaczenia i przy okazji nieco się zmęczyć podczas zawodów. Na pewno rodzina i znajomi, którzy z nami pojadą z przyjemnością nam pokibicują.

Po piąte.

Wyciszenie po pracy. Chyba nie ma w tych czasach spokojnej pracy. Wyjście na jedno lub dwugodzinny trening biegowy w lesie, czy przejażdżkę rowerową na pewno daje taką możliwość. W którymś momencie można się całkowicie wyłączyć i zapomnieć o bożym świecie. Biegając w grupie z pewnością nie rozmawiamy o pracy, tylko o przyszłych startach, treningu czy żartujemy dopóki nie wejdziemy w trzeci zakres i trudno wykrzesać jakiekolwiek sensowne zdanie.

Po szóste.

Jeżeli jeszcze nie zacząłeś treningów i zajrzałeś na tą stronę z ciekawości i dobrnąłeś do tego miejsca to na jesieni jest kilka fajnych półmaratonów, maratonów i triathlonów. Z pewnością zaczynając treningi od jutra można  ukończyć taki właśnie maraton. Sześć miesięcy to wystarczająca ilość czasu na przygotowania nawet od zera. Planów treningowych w internecie nie brakuje.

Zapomniałem o frajdzie z rywalizacji na zawodach; rywalizację chyba mamy w genach. Powodzenia.

Poniżej kilka fotek Izy Górskiej powstałych podczas wyjazdów związanych z triathlonem i bieganiem – chyba pasują do punktu czwartego.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pozdrawiam

Krzysztof Józefowicz

Powiązane Posty