Na wstępie chcę wyjaśnić, że jestem gadżeciarzem, jak większość facetów i kręcą mnie wszelkiego rodzaju nowości; marzy mi się też w końcu rower triathlonowy. Mam jednak pewien dylemat moralny w temacie równości szans zawodników startujących w triathlonie. Głośno było ostatnio o spięciu jednego z celebrytów z kierowcą samochodu, gdzie przy okazji całego zajścia pojawił się temat ceny roweru – 50 000 PLN. Absolutnie przy tym nie mam zamiaru zaglądać komukolwiek do kieszeni. Cena przyzwoitego samochodu jakby nie patrzeć. Większości startujących zawodników nigdy nie będzie stać na taki sprzęt. Rower tej klasy w rękach odpowiedniego zawodnika jest jednak w stanie zdziałać cuda.
Przy założeniu identycznych umiejętności dwóch zawodników teoretycznie wygra ten z lepszym sprzętem – głównie kolarskim i tutaj właśnie mam dylemat czy jest to sprawiedliwe?. W końcu triathlon jak ktoś kiedyś powiedział wygrywa się na rowerze, a przegrywa na biegu. Zgadzam się z tymi słowami całkowicie.
Podsumujmy co możemy poprawić w rowerze oprócz naszych umiejętności.
Lemondki – chyba najtańsze rozwiązanie poprawiające aerodynamikę zawodnika. Cena od stu kilkudziesięciu złotych. Faktycznie zyskujemy co najmniej 2-3 km/h . Alternatywą dla lemondek jest wymiana całej kierownicy na czasową. Koszt wtedy już na pewno grubo powyżej 1000 PLN.
Bike fitting – czyli ustawienie sylwetki kolarza na rowerze pod kątem zwiększenia jego sprawności – wydajności. Pozycja zawodnika jest niejako prostowana i przesuwana do przodu w stosunku do pozycji tradycyjnego kolarza. Koszt od 400 zł. Sprawdziłem i działa. Po zmianach ustawień dodatkowo mam odczucie mniejszego zmęczenia korpusu spowodowanego prawidłowym napięciem mięśni. Po pewnym czasie wynikającym z przyzwyczajenia, sylwetka jest w pozycji jakby naturalnej. Bike fitting pozwala wbrew pozorom sporo zaoszczędzić na jednorazowym zakupie odpowiednich mostków, siedzeń, sztyc do siodełek czy wspomnianej powyżej kierownicy. Każda z tych części kosztuje dużo i dobierając je samemu można po prostu nie trafić we właściwe ustawienia. Na półce zostanie nam po takiej operacji wykonywanej na intuicję kilka zbędnych części.
Koła – w tym pełne itd. Koszt to od 2 tysięcy w górę, przy czym góra jest raczej nieograniczona cenowo (widziałem na jednym z portali kpl kół za 20 000 PLN !!!). Na pewno trzeba mieć sporo umiejętności i praktyki w jeździe na takich kołach (wiatr), ale też zyskać można kilka minut na długich dystansach. Pełne koła pokazują swoje zalety dopiero od pewnej prędkości, czyli wykorzysta je na pewno co najmniej dobry kolarz.
Pomiar mocy – są różne systemy tego pomiaru, jednak koszt to co najmniej 5 tysięcy PLN. System pomiaru mocy na pewno jest używany przez czołówkę zawodników. System ten jest aktualnie najbardziej skutecznym narzędziem do prowadzenia zawodnika w czasie zawodów czy treningu.
Pozostały osprzęt roweru – mam na myśli ramę, a konkretnie jej wagę i sztywność, klasę i wagę przerzutek, dochodzi również waga pedałów, kształt kierownicy itd. Każdy gram w dół to znacząca kwota z portfela rosnąca z resztą w postępie geometrycznym do każdego grama. Na koniec można zbliżyć się do ok. 6-7 kg z wagą całego roweru. Gdy chodzi o sekundy na mecie to każde kilka gramów ma na to wpływ.
Kask – aero to wydatek kilkuset złotych i na pewno pozwala urwać kilka sekund na mecie
Buty rowerowe triathlonowe – to kolejna oszczędność czasu w strefie zmian. Buty te różnią się zapięciem od zwykłych butów szosowych. Po prostu rzepy zapinają się odwrotnie do szosowych co pozwala wpinać je w pedały i zakładać już podczas jazdy rowerem bez ryzyka wkręcenia rzepa w łańcuch. Koszt porównywalny z butami szosowymi.
Licznik – z reguły już z nawigacją i pulsometrem, często również z czujnikiem kadencji. Przy odpowiednim poznaniu swojego organizmu pozwala na lepsze wykorzystanie naszej wydajności. Z pulsometrem jedziemy (a także biegamy i to jest zaleta w stosunku do pomiaru mocy, że możemy wykorzystywać jeden system w dwóch konkurencjach) niejako na granicy zakwaszenia organizmu i mamy ten parametr pod kontrolą. Często w zawodach nie obciążamy wystarczająco organizmu, zakładając zbyt dużą rezerwę i odpowiednio w drugą stronę, przekroczenie umownej granicy zakwaszania przez zbyt długi okres spowoduje, że się już nie odbudujemy do końca wyścigu. Faktycznie ten system działa i sprawdza się. Ceny od ok. 1000 PLN w górę w zależności od modelu.
W pozostałych dyscyplinach wygląda to następująco:
Pływanie to generalnie umiejętności zawodnika, ale jakość pianki ma bardzo duży wpływ na wynik. Przeciętnie na założeniu pianki zyskujemy ok. 2-3 minuty na dystansie 1.9 km w połówce IM. Im dłuższy dystans tym zysk będzie większy. Należy się zastanowić nad czasem straconym na zdjęcie pianki w T1. Część zawodników, mocnych w pływaniu, na krótszych dystansach rezygnuje z zakładania pianek, właśnie kosztem szybszej zmiany w T1. Pianka to również większa pewność w wodzie u początkujących zawodników. Daje bardzo duże poczucie bezpieczeństwa i w zasadzie u większości zawodników jest głównym argumentem do jej stosowania. Oczywiście aspekt ochrony termicznej jest też bardzo ważny. Koszt pianki od ok. 800 zł do kilku tysięcy.
W bieganiu sprzęt ma chyba najmniejsze znaczenie. Chociaż i tutaj pokazują się nowinki jak na przykład odzież obniżająca temperaturę ciała; rękawki z Compressport z tą funkcją są widoczne na zawodach. W wysokich temperaturach takie chłodzenie bezcenne. Podobnie jest z odzieżą kompresyjną, przy długim wysiłku wspomaga nasze mięśnie, ułatwia też ich regenerację. Odzież ta, a zwłaszcza opaski na łydkach są widoczne na wszystkich imprezach. Buty. Waga buta startowego w przypadku Saucony A6 wynosząca 147g robi wrażenie. To prawie połowa wagi normalnego buta.
I na koniec temat najważniejszy, w sensie, że można na nim najwięcej zyskać.
Trener personalny – koszt to 100-500 zł miesięcznie. Nie ma nic lepszego dla zawodnika jak dobry trener, który ustawi trening pod tego właśnie zawodnika i pod konkretny start docelowy. Bardzo trudno jest zaplanować taki trening samemu, być przy tym obiektywnym, unikając błędów jak na przykład przeciążenie organizmu. Twierdzę, że ta metoda pozwoli na zyskanie kilkunastu minut może nawet kilkudziesięciu (w wersji uzupełnionej o gadżety opisane powyżej) na dystansie 1/2 IM w stosunku do samodzielnych przygotowań dla zawodników o tych samych umiejętnościach na wstępie przygotowań i takim samym zaangażowaniu.
Obozy kondycyjne – krajowe zaczynają się od 1500 PLN za tydzień, zagraniczne – raczej zimowe – te z reguły odbywają się w ciepłym klimacie i ich cena raczej powyżej 5000 PLN też za tydzień. Dzięki nim można jednak świetnie wejść w wiosenny sezon startowy. Tutaj również rola trenera i wymiana doświadczeń jest bezcenna.
Wiedza o odżywianiu – wspomnę tylko słowa naszego piłkarza Lewandowskiego, który wspomniał o znacznych postępach wydolnościowych po odpowiednim dobraniu diety już po przejściu do BVB.
Na szczęście większość startujących bawi się triathlonem i startuje na sprzęcie jaki ma pod ręką, bo o zabawę w tym wszystkim chodzi. Czyli pływanie bez pianki lub w piance do windsurfingu nie należy do rzadkości, rower turystyczny na wymienionych na węższe oponach, zwykłe pedały z noskami dzięki czemu można jechać w butach biegowych. Radość z ukończenia zawodów jest taka sama jak u zwycięzców. Oczywiście najwięcej jest rowerów szosowych, najbardziej uniwersalnych w tym sporcie, jednak wspomniane wyżej turystyki, górale i inne pokazują, że nie ma przeszkód w ukończeniu triathlonu.
Do zobaczenia na starcie z nowymi gadżetami.
Wyścig zbrojeń trwa.
Krzysztof Józefowicz
trucht.com