22 Stuttgart Półmaraton 2015

Wstęp

W dniach 27 – 28 czerwca, połączone siły Szakali Bałut, w składzie Edyta Andrzejewska i Krzysztof Płuciennik wraz z przedstawicielem Łódź Running Team Tomaszem Wyborem, udały się do Stuttgartu – miasta partnerskiego Łodzi. Partnerstwo pomiędzy miastami utrzymywane jest  od 1988 roku i przełożyło się na współpracę w szerokim zakresie, między innymi sportową, która zaowocowała zaproszeniem na 22 edycję biegu ulicznego.

Złe dobrego początki

Dla tych którzy przyzwyczaili się, że w moich relacjach zawsze pojawia tak zwany kryzys biegacza nie zawiodą się. Tym razem dostałem tak zwaną ścianę około 500 kilometra po 9 godzinach ogromnego wysiłku. Ponownie kręgosłup przypomniał o sobie oraz nogi sprawiały przeszywający ból. Tak podróż  autokarem na trasie Łódź – Stuttgart ma wiele wspólnego z długodystansowym bieganiem. Prędzej czy później coś zaczyna boleć, hamują Cię ograniczenia, czujesz się zmęczony i zastanawiasz się po co Ci to było, nerwowo spoglądasz na zegarek, ale w końcu jak osiągasz „linię mety” czujesz euforię. W ten o to sposób o poranku dotarliśmy do miasta, które przywitało nas chłodem i deszczową aurą.

Dzień przed startem

W oczekiwaniu na odebranie pakietu startowego oraz kolację integracyjną biegaczy z różnych miast partnerskich wyruszyliśmy w miasto. Pomimo towarzyszącego nam deszczu udaliśmy się rejon startu w okolicach Mercedes Benz Arena. Tam nie mogliśmy sobie odmówić wizyty w Mercedes Benz Muzeum, które mogło by się wydawać muzeum poświęconym doskonale znanemu producentowi samochodów, jednakże okazało się zupełnie czymś ponad tym. To była podróż w czasie motoryzacji na tle historii miasta.

Po odebraniu pakietów startowych spotkaliśmy się z biegaczami z Czech oraz Austrii oraz oczywiście przedstawicielami naszych gospodarzy, którzy okazali się niesamowicie gościnni. Dowiedzieliśmy się, że tylko my i jedna biegaczka z Czech zdecydowała się na uczestnictwo w półmaratonie, co niezwykle nas zdziwiło. Jednakże po zapoznaniu się z profilem trasy zrozumieliśmy, czemu większość zdecydowała się na krótszy dystans. Biesiadę przy lokalnych smakołykach zakończyliśmy jako pierwsi, udając się do pokojów z nadzieją na ładną pogodę
w dniu biegu.

Dzień startu

Odchylając hotelową zasłonę, przywitał nas słoneczny poranek oraz widok  biegaczy przemierzających ulice Stuttgartu w kierunku startu. Po szybkim śniadaniu błyskawicznie przemieściliśmy się koleją miejską w rejon NeckarPark, gdzie zorganizowano wielkie miasteczko biegowe. Złożenie depozytu zajęło nam dosłownie parę sekund, więc parę minut później byliśmy już na linii startu, przeprowadzając krótką rozgrzewkę.

Organizatorzy przygotowali cztery strefy startowe, co znacznie ułatwiło podzielenie 19.000 tysięcy biegaczy na grupy. Zakładając że biegniemy rekreacyjnie ustawiliśmy się z ostatnią grupą, jedynie Tomek ustawił się z grupą prowadzącą.

Stojąc wśród tłumu znacząco się wyróżnialiśmy, niewątpliwie przez oryginalny wzór naszych szakalowych koszulek.

Sygnał do startu  i już biegniemy. Piekielne słońce od samego początku dało się nam we znaki, jednak nie to stanowiło problem. Przyjechaliśmy totalnie nie będąc
w jakiejkolwiek formie i w dodatku z kontuzjami. Już na drugim kilometrze Edyta musiała stanąć –  skurcze i ból, brak treningu i odzywająca się kontuzja. Zostałem z nią i namawiałem, aby zrezygnowała, ale jak przystało na Szakalice, powiedziała że dobiegnie do mety. Ruszyliśmy dalej przed siebie. Taki mieliśmy plan, biec razem, zwiedzać miasto oraz robić zdjęcia.

Mijając 5 km ponownie postój, szczerze mówiąc myślałem, że to już koniec. Skurcz łydki i ból, Edyta stanęła, jednakże długo nie zastanawiając się, agrafka i akupunktura. Pomogło i wróciliśmy do biegu. Teraz z kilometra na kilometr było już tylko lepiej, doping miejscowych orkiestr  oraz wspaniałe widoki winnic niosły nas do przodu. Tempo rekreacyjne ale najważniejsze, że do przodu. W związku z tym, że wiedzieliśmy, iż nie osiągniemy przyzwoitego czasu postanowiliśmy przynajmniej podkreślić udział biegaczy z Łodzi w tym sportowym wydarzeniu. W ciekawszych miejscach zatrzymywaliśmy i robiliśmy sobie zdjęcia z flagą Łodzi i biegaczami.

W pewnym momencie chciałem nawet dołączyć na rodzinny obiad odbywający się przy trasie biegu, jednakże brak możliwości komunikacji w języku angielskim z gospodarzami  zmusił mnie do powrotu na trasę. W ten o to sposób pokonywaliśmy kolejne kilometry,  endorfiny działały, dlatego też kontuzja Edyty była znacznie mniej odczuwalna. Trasa należała do trudnych, dużo podbiegów a do tego palące słońce zrobiło swoje. Nigdy nie widziałem tylu biegaczy leżących na poboczu, jednakże największe wrażenie zrobiła na mnie dziewczyna, która „padła” dosłownie przed Mercedes-Benz Arena, niesamowity pech ok. 200 metrów przed linią mety – wyrazy współczucia.

Wbiegliśmy na stadion, trzymając flagę Łodzi, co skupiło uwagę widzów i reporterów. Było to niesamowite wrażenie widząc siebie na telebimie i słysząc oklaski widzów. Przynajmniej w ten sposób mogliśmy się pokazać, bo czasem nie zabłysnęliśmy 02:07:53 – nasz najgorszy wynik w krótkiej historii biegowej. Na szczęście był z nami Tomasz Wybor z klubu Łódź Running Team, który ustanowił swój nowy rekord życiowy na dystansie półmaratonu – 01:32:28, czego mu gratuluje.

11653301_1070717749622212_1336239300_n

Podsumowanie

22 Stuttgart Lauf jest wspaniałą imprezą biegową organizowaną w naszym mieście partnerskim, trasa nie należała do łatwych, jednak rekompensuje możliwością finiszowania na Mercedes Benz Arena, a samo miasto zapewnia szeroki wybór rozrywek oraz miejsc do zwiedzenia.

Jak to powiedział Tomek Wybor: „Ten bieg był tak niesamowity ,że nie zamierzam poprawiać swojego rekordu na trasie półmaratonu, tak aby wciąż Sttutgart Lauf 2015 widniał w mojej historii rekordów”. Cóż nic dodać nic ująć.

***Jedna uwaga, jak macie słabą psychikę. to nie korzystajcie z transportu autokarem do Stuttgartu, gdyż wydarzyć może się wszystko

DSC00591 DSC00596 DSC00599 DSC00615 DSC00622                       DSC00626      

Powiązane Posty