150 gatunków błota, 150 rodzajów bólu – Łemkowyna Ultra Trail 150

Nie wiem, gdzie to się zaczęło. Może już na zbiegu z Huzarów, a może dopiero za Mochnaczką. Ostrzegali nas, że jest tego dużo. No ale zwykle jest, ostatnio na BUT-cie było, no i co z tego, przeżyło się. Teraz też przez jakiś czas było w normie. Długo wszyscy się czaili, starali się tego uniknąć. W końcu zdali sobie sprawę, że trzeba się z tym stopić, zjednoczyć w mistyczną, trasncendentną całość, a wtedy będzie szansa, że jakoś z tego wyjdziemy.

* * * * *

Ostatnio sporo się o sobie dowiedziałem. Wiem już, że jestem w stanie ukończyć 90-100 km z grubo ponad 4 km przewyższeniem bez większej szkody dla zdrowia. Zarówno po 7 Dolinach, jak i po BUT90 po 3 dniach byłem jak nowy. Po Łemkowynie 150 pewnie też by było normalnie, gdyby się odbywała w normalnych warunkach.

Na mecie nie czułem nic, zero endorfin, euforii itp. Tylko ulgę, że już po wszystkim. Minął tydzień, a moje stopy dopiero od wczoraj przypominają z wyglądu stopy człowieka. Nie wiem, jak długo jeszcze będę miał kłopoty z chodzeniem. Może taka jest cena skończenia biegu, którego nie miałem prawa ukończyć.

Przeczytajcie relację i zobaczcie parę zdjęć:

http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/150-gatunkow-blota-150-rodzajow-bolu-moja-lemkowyna-ultra-trail-150#.VFa6jxZBRcp

Wasz górski korespondent,

Kamil Weinberg

Powiązane Posty