Piątek godzina 23 kończymy pakowanie by za 4 godziny wstać i wyjechać do Rudy Śląskiej.Ruszamy o 3 nad ranem, godzinę przed startem zaplanowanym o 7 jesteśmy na miejscu (jesteśmy czyli ja, Bartek Grzegorczyk, moja małżonka Milena Grabska-Grzegorczyk i nasz serwisant – mój ojciec Maciej Grzegorczyk), odbieramy numery startowe, chipy mocujemy taśmą przy kostkach, jeszcze zwyczajna przedstartowa krzątanina i punkt 7:00 stajemy na Rudzkim rynku. Zwyczajowe powitanie, przedstawienie faworytów i ruszamy. Rozpoczynam powoli , zgodnie z planem i założeniami w tempie 5:05-5:10/km, Milenka rusza minutę wolniej. Powoli wzrasta temperatura, wysoka wilgotność powoduje, że powietrze staje się namacalne. Pętla mająca 1309,5m posiada dwa krótkie podbiegi i tyleż samo zbiegów oraz zaopatrzona jest w atest PZLA (w przyszłym roku planowane są na niej MP w biegu 12h).
Trasa jest tak poprowadzona, że w dwóch miejscach mija się biegnących wolniej lub szybciej, więc po kilkunastu okrążeniach można przywitać się ze wszystkimi z którymi nie udało to się przed startem.
Pierwsze 40 km pokonałem w nieco ponad 3 godziny i 20 minut, biegło się lekko niemalże bez wysiłku zacząłem już odczuwać stopy, więc postanowiłem zamienić lekkie startówki na coś bardziej komfortowego. Zatrzymałem się w strefie odżywiania i wypoczynku i poczułem…
Po zatrzymaniu się chłodzone ruchem powietrza ciało zaczęło gwałtownie oddawać ciepło, czułem bijący ode mnie żar, gorąca, pozbawiona potu skóra rąk, głowy osiągnęła temperaturę znacznie wyższą niż sobie życzyłem, poczułem lekki zawrót głowy. Minęła mnie z uśmiechem Milenka zaliczająca kolejne okrążenie a ja zrozumiałem że to koniec walki.
Teraz Jedynym celem stało się ukończenie choćby 100 km. Następne kilka okrążeń to oczekiwanie na strefę zmian z miskami z zimną wodą, chłodzenie w nich rąk i chusty na głowę, wlewanie w siebie niezliczonej ilości wszelakich płynów i obserwowanie swojego organizmu aby nie przegapić niczego niepokojącego.
Około 50 km pierwsza przerwa w pozycji horyzontalnej….
10 minut, które przedłużyło się do 15 i zakończyło się zjedzeniem gorącego rosołu, który mnie postawił na czas jakiś do pionu. Milenka w tym czasie kręci z uśmiechem na ustach kolejne okrążenia, tak że po 6 godzinach biegu mnie dogania a po 7 godzinach ma już 5 km przewagi – „ ma dzień konia”. Kółko biegu, coraz dłuższe odpoczynki pomiędzy, średnie tempo 50-70 km spadło do 6 min/km. Na 71 km organizm powiedział dość, mdłości i zawroty głowy znów doprowadziły mnie do pozycji horyzontalnej-tym razem na troszkę dłużej… Decyduję o zakończeniu biegu. Leżę ponad godzinę, dwa razy próbuję się podnieść – bezskutecznie.
W dziesiątej godzinie biegu Milenka ma już prawie 88 km, jest 5 wśród Kobiet i do wyprzedzającej ją Agnieszki Mizery (wielokrotnej medalistki MP w biegu 12, 24 i 48 h)ma stratę ok. 2,6 km. Ja postanawiam ukończyć bieg czyli przekroczyć dystans 80 km.
Czuję się słabo, więc tylko idę. Jeno kółko na próbę, potem następne i kolejne. Jest dobrze, nawet idąc do końca zmieszę się w limicie z nawiązką. Biegu się obawiam lecz idąc wyprzedzam innych idących a nawet niektórych biegnących.
Milenka, natomiast goni a Agnieszka ucieka…
Na ostatnich dwóch kółkach decyduję się na wspólny bieg z Milenką, kończymy dopiero punktualnie o 19 i na dźwięk gwizdka zatrzymujemy się w oczekiwaniu na domierzenie aktualnej pozycji.
Finalnie ja zakończyłem na 82,263 km a Milenka przebiegła 105,834 km i zakończyła bieg na 5 pozycji wśród Kobiet i 28 open ( na 70 osób sklasyfikowanych). Do 4 Agnieszki Mizery brakło jej 1400m.
Zwycięzcą biegu został Ireneusz Czapiga (135 311,5m) przed Adamem Jagieła (134 717m) i debiutującym na tym dystansie Przemysławie Basa (129 303m).
Wśród kobiet dominowała Aleksandra Niwińska (125 227,5m) przed Moniką Mazanek (119 971,5m) i Patrycją Bereznowską (118 667m).
Region łódzki, reprezentowali również Robert „Badyl” Sobczak (94 980m) i Jerzy Sztyglic (81 189m)
Doskonale przygotowana Impreza na stałe wpisze się do naszego kalendarza startów (nie tylko ze względu na osobiste porachunki)
Pozdrawiamy
Milena Grabska Grzegorczyk i Bartek Grzegorczyk