Izerska Wielka Wyrypa – jak rowerzysta pokonał biegaczy

 

Mimo, że od startu w Izerskiej Wyrypie minęło już kilka dni, nadal trudno mi uwierzyć, że wraz z 3 innymi zawodnikami zostałem Mistrzem Polski w Maratonach Pieszych na Orientację na dystansie 50 km. O takim wyniku w imprezie biegowej mogłem do tej pory pomarzyć. Podczas wielu startów w przeciągu kilku lat w rowerowych maratonach na orientację tylko trzykrotnie stawałem na podium zajmując 3 miejsce. Natomiast na długodystansowych trasach pieszych jestem nowicjuszem, gdyż startowałem raptem w 4 tego typu imprezach.

Izerska Wielka Wyrypa to rajd na orientację, który w tym roku odbył się po raz trzeci w pięknej scenerii Gór Izerskich. W dniach 17-19 sierpnia zawodnicy z całej Polski rywalizowali na dwóch trasach pieszych (50 i 100 km) oraz jednej rowerowej (150 km). Rywalizacja na trasie pieszej 50 km była jednocześnie Mistrzostwami Polski w Maratonach Pieszych na Orientację, co niewątpliwie zwabiło do udziału liczną grupę startujących na tej trasie – 138 osób.

Dla mnie też to była główna zachęta do startu. Przygotowania nie były może najlepsze, ale tuż przed imprezą czułem, że jestem w stanie przebiec cały dystans 50 km. W okolice terenu rozgrywania zawodów przybywam wcześniej by przez dwa dni pochodzić po Karkonoszach. Tydzień wcześniej wróciłem z wycieczki biegowej w Góry Świętokrzyskie. Po cichu liczyłem, że będzie dobrze.

Bazą rajdu była niewielka miejscowość Barcinek leżąca na skraju Gór Izerskich. Startujemy o godzinie 7 biegnąc do miejsca, w którym otrzymujemy mapy. Rzut oka na punkty kontrolne i po chwili zmierzam w kierunku jednego z nich. W czołówce biegnie nas kilku w niewielkich odstępach. Bez trudu udaje mi się utrzymać tempo najszybszych, a po podbiciu kilku punktów podążam wraz z trzema zawodnikami, z którymi po kilku godzinach przekroczę linię mety. Postanawiam trzymać się grupy dopóki starczy mi sił. Nie mam z tym problemów na lekkich podbiegach i podejściach. Trudno jest mi się natomiast utrzymać na płaskim i przy zbiegach z gór. Zmęczenie coraz bardziej daje o sobie znać. Po opuszczeniu punktu żywieniowego i pokonaniu 2/3 trasy na prostym odcinku asfaltu moi towarzysze zostawiają mnie w tyle. Dwóch z nich Kubę i Łukasza spotykam niedługo na punkcie, gdyż trochę błądzą. Nasze tempo wyraźnie spada. Podczas biegu przez rozległe pole chłopaki przechodzą do marszu. Ja staram się biec. Mariusz jest gdzieś z przodu. W drodze do kolejnego punktu obieram zły kierunek i przeszukuję nie ten zagajnik, w którym powinien się znajdować. To mnie kosztuje kilka cennych minut. Ze zdziwieniem spostrzegam, że Kuba i Łukasz biegną w moim kierunku, popełniając ten sam błąd co ja. Wreszcie trafiamy do wąwozu gdzie spotykamy… Mariusza. Do mety zmierzamy wspólnie. Spokojnym tempem docieramy na metę po 7 godzinach i 34 minutach.

Warto wspomnieć również o dobrych wynikach innych łodzian: 

Dagmara Kozioł – 1 miejsce wśród kobiet na trasie pieszej 50 km i również tytuł Mistrza Polski

Sabina Giełzak – 1 miejsce wśród kobiet na trasie rowerowej 150 km

Paweł Banaszkiewicz – 3 miejsce na trasie rowerowej 150 km

Pozdrawiam

Piotr Banaszkiewicz

 

Powiązane Posty