SILESIA MARATHON – walka o przetrwanie Agaty Matejczuk

To mój 9 maraton. Nigdy wcześniej nie biegłam tak trudnej trasy w ramach maratonu, do tego w takim bezwietrznym upale…To był/jest do tej pory mój osobisty dramat pod względem osiągniętego czasu na mecie i ogromna lekcja pokory…Do Katowic dojechałam kilka minut po 4 rano. Poszłam pod Katowicki Spodek, ale tam za wiele się nie działo. Byłam bardzo śpiąca…Mój ostatni sen skończył się prawie dobę temu, poza drzemką ok. godzinną w PKS-ie.. Chwilkę zdrzemnęłam się na schodach pod Spodkiem, ale zrobiło się zimno, więc poszłam się przejść… Po 5-tej spotkałam Tadzia Rutę z Łodzi, który podobnie jak ja “szwędał” się po Katowicach:) Tadzio był już tam od pięciu godzin…Postanowiliśmy, że razem się “poszwędamy” i może gdzieś przycupniemy na drzemkę… Po godzinie trafiliśmy do Uniwersyteckiego Wydziału Fizyki, gdzie przed ósmą mieli mieć spotkanie informacyjne pacemakerzy (Tadzio był jednym z nich na 4:00). Tam przemiła Pani nas wpuściła, były tam akurat dwie wolne ławeczki… , ale byłam szczęśliwa:D
Każdy zajął swoją, Tadzio poratował mnie gorącym kubkiem w postaci cebulowej z grzankami (uratował mi nią życie:)), przemiła Pani nam zalała je wrzątkiem i po konsumpcji, rozłożyłam się na ławeczce… Chyba nie minęła minuta jak zasnęłam. Obudził mnie dzwoniący telefon, to był Robert Sobczak z biegampolodzi.pl, który miał mój pakiet startowy i czekał już na mnie przy fontannie przy Spodku:) Z Robertem biegliśmy kilka dni wcześniej Bieg 12-godzinny w Rudzie Śląskiej, tam Robert debiutował w ultra:)
Spojrzałam na zegarek i…???!!!!!  O rany!! Jak późno!!!  Zamiast za dwadzieścia ósma, widziałam za dwadzieścia dziewiąta… W ferworze się przebierałam, nie zważając na ludzi, którzy się tam pojawili i pobiegłam w stronę fontanny, gdzie ze stoickim spokojem czekał na mnie Robert, który mnie uświadomił, że mamy jeszcze godzinę do startu…  Ulga!:)

Cała relacja Agaty Matejczuk na jej blogu www.twojezwyciestwo.wordpress.com

Powiązane Posty