VI Kamus Cross for The Beatles – Smogorzewiec 2014

O tym biegu słyszałem już kiedyś, ale dotąd mi było nie po drodze … Tym razem było tak:  kolega Wojtek Leo zaprosił nas na działkę na weekend, a skoro zaproszenie przyjęliśmy, to postanowił zapewnić nam jakieś atrakcje. W piątek całą familją udaliśmy się nad Jezioro Budzisławskie i od razu ruszyliśmy do wody.  Dzieciaki trenowały waterpolo, a ja zostałem wyciągnięty na „luźne rozpływanie” Woda była czysta i przejrzysta, a przy tym idealna temperaturowo, ale po pewnym czasie zacząłem odczuwać drętwienie kończyny górnej prawej (dominującej), związane ze zbyt długim wykonywaniem powtarzalnych ruchów. 

Po 3godzinach udało mi się wyrwać na brzeg i mimo iż Wojtek twierdził, że już jest rozgrzany i teraz możemy popłynąć nieco szybciej, ja postanowiłem już wyschnąć! Wieczorem było Grill-Party, a w sobotę po śniadanku ruszyliśmy za Toruń do Osieku n.Wisłą. 

Już przed wejściem do biura zawodów zauważyłem, że impreza ma charakter kameralny i chyba wszyscy poza nami się już znają z poprzednich edycji. Pakiet startowy zawierał książkę autorstwa organizatora: Kazimierza Musiałowskiego o maratonie przebiegniętym …  po pokładzie transatlantyka  (przeczytałem już i polecam),  koszulkę „techniczną”  (naprawdę fajnej jakości!) oraz numer i czip.  

Przygotowałem strój startowy, zrobiłem krótką rozgrzewkę i ustawiłem się na linii startu.  Pan KaMus dwoił się i troił, żeby wszystko było OK  i  naprawdę dało się zauważyć, że dla niego uczestnicy crossu są ważni.  

Stałem z przodu i zdziwiłem się nieco, że na biegu dla „Bitelsów” byłem jedynym przebierańcem. Punktualnie o 13tej przy dźwiękach jedynie słusznej w tym momencie muzyki ruszyliśmy na trasę.  Za naszymi plecami startowali „kijkarze”.  

Z Osieku pobiegliśmy do Smogorzewca, gdzie był nawrót przy uliczce The Beatles (mieszka tam oczywiście Kazimierz Musiałowski).  Bardzo szybko zorientowałem się, że nazwa Cross nie była przypdkowa: tylko krótki fragment trasy przebiegał po płytach betonowych,  a większość czasu spędziliśmy na piaszczysto-błotnistych ścieżkach leśnych.  Zauważyłem też, że większość biegaczy mimo zmęczenia uśmiecha się, bo nie wynik był tam najważniejszy, a świetna zabawa!  

Ja zaplanowałem te 8,2km przebiec w 39minut, ale chyba przesadziłem z nawadnianiem i straciłem 20sekund na mikcję   

Na mecie stylowy drewniany medal i gratulacje od samego orga. Zwycięzca biegu „złamał” 29minut, zaś kobiety zaczęły się meldować po 38.ej… W kategorii Par Nordic Walking wygrali państwo Brzezina z Sochaczewa, ale resztę podium zajęli Łodzianie: Katarzyna i Mariusz Wasilewscy oraz Ewelina i Wojciech Leo ! 

W kategorii Par Biegowych ciekawostka: wśród pierwszych i trzecich panie były szybsze niż panowie! Po biegu na wszystkich czekał posiłek regeneracyjny i gwóźdź programu,  czyli koncert zespołu The Rookles.  Chłopaki grali przeboje czwórki z Liverpoolu  i  swoje własne, które niebawem pojawią się na ich pierwszej płycie.  W przerwie na nawilżenie gardeł nastąpiło ogłoszenie zwycięzców i rozdanie nagród.  

KaMus starał się aby jak najwięcej osób zabrało do domu statuetkę w formie gitary i wymyślał kategorie jakie się tylko dało       Ja na przykład dostałem nagrodę specjalną dla najlepszego fana TheBeatles. 

Po drugiej części koncertu załapałem się jeszcze na CD z autografami TheRookles i z silnym postanowieniem powrotu za rok wróciłem do domu. 

Pozdrawiam

Tomek Gula

Powiązane Posty