Bełchatowska 15 relacja Roberta „Badyla” Sobczaka

Uwielbiam ten bieg. Czemu? Wymieniać by można w nieskończoność. Nienaganna atmosfera począwszy od momentu wejścia do hali Skry poprzez rozgrzewkę, bieg i długie zakończenie w owej hali 🙂 Dystans, których mało na biegach Emotikon smile I takie można by rzec zakończenie pewnego cyklu, etapu jeśli chodzi o mnie. Choćby się paliło, waliło, choćbym był w opłakanej formie to w Bełchatowie pobiec muszę i basta. Czekałem na ten bieg po nieudanym maratonie w Poznaniu. Raz, że chciałem zrekompensować sobie „porażkę”, a dwa że owa 15-stka ma swego rodzaju magnes, który powoduje, że nie wypada ot tak pobiec tylko już się przyłożyć. 

Cel miałem skromny. złamać 59min. Rok temu na tej trzypętlowej atestowanej trasie pokonałem barierę godziny. To już coś. Bo żeby łamać godzinę na 15km to nie wystarczy wstać z fotela po latach żłopania piwska i karmienia się fastfoodami. Trzeba trochę potrenować. Nie na zabój. Ale trochę wylać potu i poczuć ból zmęczenia na treningach. To było rok temu. Przez ten czas forma mi znacznie poszła a raczej pobiegła w górę 😛 Efekt? 1:23:30 w połówce co jest moją dumą i chlubą bo całe 21097,5m potrafię biec z tempem średnim poniżej 4min/km E:)

Lecz między maratonem a Bełchatowem złapałem przeziębienie i wytrąciło mnie to z równowagi. Dlatego cel miałem poprawić się o minutę. Ktoś by powiedział „Coś Ty. Z Twoją formą dawaj a 56min.” Ale trzeba znać swoje możliwości. Akurat wolałem tego dnia mieć lekki niedosyt niż wracać z piętnem przegranego. Zgodzi się ktoś ze mną?

Oczywiście nie ustrzegłem się błędów. Bieg to nie jest tylko od startu do mety. Bieg zaczyna się już wtedy kiedy zaplanujemy dany start. Ja rzecz jasna wyszedłem ciut za późno na rozgrzewkę. 20min przed startem trochę mało. Ale jakoś się rozgrzałem. Rzadko o tym mówię ale przed biegiem byłem dziwnie pewny, że złamię 59min. Taka pewność zgubiła mnie w Poznaniu. Czyżbym nie zmądrzał? Moment. To tylko 15km tutaj ściana (chyba?) mi nie grozi Emotikon wink

Stanąwszy na starcie czułem się mocny. W głowie koncentracja. Ostatnie pogadanki kolegami (uwielbiam je).

Bum! Start. Poszli po betonie (asfalcie). Trzymaj swoje nie wyrywaj. Jagoda poszedł, Łukasz poszedł. A niech lecą. Ja nie mam się trzymać kogoś tylko siebie. Jestem mocny! Pierwszą pętlę biegnę w grupie z Januszem, Andrzejem i parę osób mi nieznanych. Jest dobrze. Druga pętla. Patrzę a przede mną Bartek. I myśl „On taki mocny czy ja coś zawalam?”. Motywuje mnie to. Drugie okrążenie biegniemy w miarę razem. Na 9,5km mijam moją Agatkę. Wiedziałem, że u niej będzie RŻ na 5km. Dodało mi to werwy 🙂

Jeszcze tylko jedno okrążenie. Pokonałem dwa to jedno też pokonam. Bułka z dżemem brzoskwiniowym (lubię). No ale weź utrzymaj tempo Emotikon wink 11km pyk. Wiedziałem, że pokonałem go wolniej niż poprzednie. Patrzę na swoją niezawodną 305 i szok! 4:07…!!! Że co ja? Buty wiązałem? Pozowałem do zdjęć? Wszedłem do hali na siusiu? Zapaliła się lampka. No chłopie co Ty tu na spacer przyjechałeś? Nie!!! Biorę się w garść. Było minęło. Włączam myślenie. Spokojnie Badyl. Każdy krok przybliża Cię do mety. Wystarczy utrzymać tempo. 

Dobiegając do 13km czuję zmęczenie i pewnie moja kardynalna technika poszła się j…ć. Jest podbieg. Mijam Rysia, który prowadzi Asię. Słyszę Go za plecami „trzymaj się Badyla”. To pewnie Bartek drepcze mi po piętach. Ostatni km. Dubluje się już na potęgę i jest to ciężkie bo trzeba nieraz slalomem wymijać. Widzę przed sobą szybko biegnącą dziewczynę. Jest mój cel. Strata? Jakieś 80m. 

I tu dochodzimy do sedna. Do ostatnich jakichś 200m finiszu Bełchatowskiej Piętnastki. Wybiegam na ową ostatnią prostą. Włączam siły ile mam sił. Prześcigam koleżankę i wbiegam uradowany na metę Emotikon smile Cel wykonany Emotikon smile 58:33 !!! 3:54/km średnio !!! Jeszcze 2 lata temu ciężko mi było takim tempem przebiec 5km a teraz 15km już potrafię 🙂 

Za rok oczywiście będę chciał spróbować złamać barierę 58min Emotikon smile Pomalutku do przodu 🙂 Żółwim krokiem 🙂 

Dziękuję wszystkim za doping i walkę na trasie. Mam nadzieję, że nie zanudziłem 🙂

Robert Badyl Sobczak

Blog – Żółwi Krok

Powiązane Posty