Do Chemnitz w środkowej Saksonii udałem się z grupą przyjaciół z klubu biegacza Szakale Bałut z Łodzi. Wyjechaliśmy 24 maja i po niespełna siedmiu godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Od razu na miejscu zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez wysłanniczkę miejscowych władz i zakwaterowani w hostelu. Po wstępnym rozpakowaniu i przebraniu się udaliśmy się na Pasta Party, które wystawione było w jednej z galerii handlowych. Pasta było bardzo smaczne. Po zaspokojeniu naszego głodu postanowiliśmy posiłek popić złocistym napojem. W tym celu wybraliśmy restaurację „Alex”, która znajdowała się przy miejscowym rynku. Piwo, to szczególnie ciemne którego kosztowaliśmy było wyśmienite. Po małej imprezie integracyjnej wróciliśmy do hostelu aby zdążyć jeszcze wieczorem przygotować się do startu i złapać parę godzin snu. 25 maja rano pogoda była wręcz wymarzona do biegania. Temperatura oscylowała w granicach 12 stopni i było w miarę pochmurno. Na trasę maratonu składały się cztery pętle o długości 10,500 km. Dużym plusem takiej trasy jest możliwość wzajemnego dopingu przez znajomych biegaczy. Na królewskim dystansie jakim jest maraton wystartował Tomasz Grzelczak i ja. Nasz start odbył się najwcześniej, bo o godzinie 10ej. Natomiast półmaraton, bieg na 10 km oraz minimaraton wystartował o godzinie 11-ej. Start i meta biegu usytuowane były na rynku głównym w Chemnitz. Większa część trasy prowadziła przez miejscowy park momentami bardzo malowniczy. Z parku praktycznie od razu wbiegało się do centrum miasta i na rynek przebiegając przez miejsce startu. Na trasie znajdowały się punkty żywieniowe i odświeżające ustawione średnio co 3 km. Sama impreza była perfekcyjnie przygotowana i zabezpieczona. Jak na to kameralne miasto doping na trasie biegu był naprawdę niezły. Ze wszystkich moich znajomych ja biegłem najdłużej. Przystąpiłem do tego maratonu praktycznie z marszu, bez przygotowania czyli można powiedzieć, rekreacyjnie. W tej sytuacji postanowiłem się bawić tym biegiem bez żadnych narzuconych sobie czasów do pokonania itp. Podczas biegu udało mi się zrobić parę interesujących zdjęć, które prezentuję poniżej. Po zakończonym biegu po raz pierwszy skorzystałem z masażu. Nie było po prostu kolejki. Moje odczucia i wrażenia są bardzo pozytywne. Po zawodach i odświeżeniu się udaliśmy się na obiad do restauracji, która znajdowała się w miejskim ratuszu. Po uzupełnionym posiłku wyruszyliśmy na długą miejską wycieczkę. Może nie był to najrozsądniejszy pomysł, aby po przebiegnięciu maratonu wyruszyć na długi spacer ale czas naszego pobytu w Chemnitz był niestety ograniczony. Wrażenia ze spaceru były ogromne, bo jak się okazało miasto Chemnitz posiada zabytki głównie nawiązujące do poprzedniej epoki socjalizmu. Wieczorem jak przystało wszyscy zasiedliśmy w stołówce hotelowej aby obejrzeć mecz finałowy Ligii Mistrzów. Smaku dodawało to, że grały przeciwko sobie dwa niemieckie kluby. Jak się okazało wszyscy z nami kibicowali drużynie Borussii Dortmund, która niestety przegrała. Nazajutrz po śniadaniu i pożegnaniu z naszą niemiecką opiekunką udaliśmy się w podróż powrotną do kraju. Z pobytu i zawodów w Chemnitz jestem bardzo zadowolony i przy okazji wszystkim osobom, które przyczyniły się do wyjazdu chciałbym bardzo podziękować.
Nasze wyniki:
Maraton:
Tomasz Grzelczak 04:18:32
Adam Sarzyński 04:24:04
Półmaraton:
Piotr Szczepaniak 02:00:47
Michał Godlewski 01:30:26
10 km
Dorota Sobczak 01:04:47
Katarzyna Błądek-Grzelczak 01:06:54
Michał Wojewoda 00:50:19
Minimaraton
Anna Bugaj 00:30:16
Pozdrawiam
Adam Sarzyński
KB Arturówek Łódź