Stowarzyszenie Biegiem przez Polskę w dniu 07.06.2014 roku zorganizowało w lasach w okolicy Nowego Miasta nad Pilicą Cross Półmaraton i Maraton nad Pilicą. Do miejsca biegu miałem tym razem blisko ponieważ udałem się z pobliskiej Spały. Wczesnym rankiem kiedy jeszcze mgła nie uniosła się znad rzeki Pilicy widoczność była ograniczona do zaledwie do kilkudziesięciu metrów, dlatego wolno jechałem w kierunku Inowłodza i dalej Odrzywołu by skręcić na trasę krajową w kierunku Nowego Miasta nad Pilicą. Kilka kilometrów przed Miastem tabliczka informowała nas o konieczności zjazdu z trasy na prawo. Po kilkuset metrach moim oczom ukazała się linia startu – duży kolorowy baner reklamowy. Pierwsze na starcie były komary. Następnie z każdą minutą przybywało chętnych by zmierzyć się z dystansem półmaratonu, maratonu i leśnej pętli, która liczyła 7 km. W spokoju i bez pośpiechu odbieraliśmy pakiety startowe. W okolicy startu parkowały samochody z Łodzi, Tomaszowa Mazowieckiego, Rawy Mazowieckiej, Sieradza, Warszawy, Warki, Piotrkowa Trybunalskiego…. Na linii startu znalazła się całkiem spora grupa biegaczy, ale co najważniejsze, miałem wrażenie, że jest to bieg kameralny, rodzinny, dla wtajemniczonych. O godzinie 9.00 wyruszyliśmy na trasę biegu, a po 15 minutach uczestnicy leśnej pętli. Trasa wyznaczona była po leśnych drogach i duktach. Dla półmaratończyków były to trzy pętle, a dla maratończyków sześć pętli. Droga prowadziła leśnymi, piaszczystymi drogami, w kilku miejscach przechodziła przez tereny bardziej zawilgocone, gdzie ziemia przy większych opadach mogłaby być błotem. Najbardziej dawały się odczuć słoneczne, piaszczyste podbiegi oraz osłonięte leśne polany po wyrębie drzew – tutaj słońce dawało o sobie znać szczególnie. Komary nie były już tak dokuczliwie jak muchy i gzy. Każdy zwalniający zagarniał na siebie co większą populację błonkoskrzydłych, a każdy biegnący obok zwalniacza miał to szczęście odebrać mu trochę takiego towarzystwa. Słowem muchy dokuczały. Każdy 7 kilometr przebiegaliśmy przez linię startu, gdzie czekał nas doping licznie zgromadzonych gości. Trasa była bardzo dobrze oznakowana, każdy kilometr, podobnie, był oznaczony, dostępna była woda lub izotonik. Po zakończonym biegu na każdego czekała kiełbaska pieczona na ruszcie, pszenna i słodka bułka oraz napoje, jeśli dodam, że pakiet startowy był udany to naprawdę warto przyjechać na piąty cross już za rok. Najważniejsza dla mnie wartość biegu – organizator przeprowadził bieg w sobotę. To ważna informacja. Niedziela jest dla odpoczynku bo każdy z nas na pewno idzie do pracy lub wraca do domu do Łodzi. Bieg w sobotę – ekstra. Druga informacja bardzo ważna – bieg rozpoczął się o godzinie 9.00. Niemal każdy inny bieg rozpoczyna się około godziny 11 lub 12 lub jeszcze później. Najlepiej jest przyjechać rano na bieg (8/9.00), pięknie przebiec i powrócić z medalem do domu.
4 Cross za nami – dla mnie same walory. Zachęcam Kolegów aby następnego roku pojawili się w lesie na biegu.
Pozdrawiam
Grzegorz Lewnadowski